Kup Nakrycia Głowy w Turbany ☝ taniej na Allegro.pl - Najwięcej ofert w jednym miejscu. Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji. Kup Teraz!
Hoogeveen Open 2015 - wyniki końcowe Official page R Name Score Fed. M/F Rating TPR W-We BH-HiLo SB 1 2 3 4 5 6 7 8 9 1 GM Gupta,
Šátky a turbany. Zimní dámské čepice. Kolekce šátků a turbanů, vhodná nejen pro onkologické pacienty, kteří se podrobili chemoterapii nebo radio terapii. Tato nabídka se pravidelně obměňuje v závislosti na ročním období a módních trendech. Šátek nebo turban je i vhodným doplňkem na letní dovolenou.
Sikhowie noszą turbany jako część swojej tożsamości religijnej i kulturowej. Turban jest symbolem wiary, honoru i szacunku do samego siebie. Jest istotną częścią tożsamości sikhijskiej i jest noszony przez wszystkich sikhów płci męskiej i niektóre samice sikhów. Turban jest oznaką przywiązania do wiary sikhijskiej i
Brytyjczycy, widząc Indie zmierzające do wojny domowej, postanowili wyjechać w sierpniu 1947 r. Przed wyjazdem skłonili Hindusów, wbrew woli Gandhiego, do zgody na plan podziału. 15 sierpnia 1947 Wielka Brytania przyznała niepodległość Indiom i nowo powstałemu muzułmańskiemu państwu Pakistanowi.
TURBAN DAMSKI BAWEŁNIANY GOTOWA CZAPKA NA GŁOWĘ BAWEŁNA TURBANY KOLORY - CZAP-TUR-8 - NANDY, w empik.com: 26,98 zł. Przeczytaj recenzję TURBAN DAMSKI BAWEŁNIANY GOTOWA CZAPKA NA GŁOWĘ BAWEŁNA TURBANY KOLORY - CZAP-TUR-8. Zamów towar z dostawą do domu!
QnNfFv. Pieniądze Jakiej marki masz telefon? ile kosztował? Ile wydałeś na dotychczasowe podróże? Jaka waluta jest w Polsce? Ile "zlotys" to jeden dolar? Ile kosztował bilet z Polski? Pokażesz go?(!) Ile megapikseli ma Twój aparat? Pokaż ile światła wpuszcza; zrób zdjęcie? Ile w Polsce płacicie za uncję złota?W żadnym innym kraju nie usłyszałem tylu pytań dotyczących finansów. Pływasz w Oceanie Indyjskim nieopodal Goa, podpływa do ciebie Hindus i rozmowę zaczyna pytaniem "Ile zapłaciłeś za zegarek?". Kładziesz się na pryczy w pociągu, a tam, po przeciwległej stronie czatuje już indyjski kolega z prośbą o zaprezentowanie zawartości plecaka. Umysł Każda - dłuższa niż przypadkowe spotkanie oczu - znajomość kończy się prośbą o podanie numeru, albo kontaktu na Facebooku. Hindusi dosłownie kolekcjonują swoich znajomych, jakby chwalili się między sobą długością książki adresowej, albo ilością znajomych w mediach czegoś/kogoś łączącego ich codzienność z Zachodem jest bardzo ważne. Wielu młodych chce wyjechać z kraju, ale zanim do tego dojdzie wolą dokładnie wybadać teren. Ja przykładowo otrzymuję od swoich "znajomych" co najmniej jedną wiadomość dziennie - "hi", albo "what r u doin?". Brzuch Różnicę w budowie ciała widać zwłaszcza w stosunku do wysportowanych Singapurczyków. W Indiach wielu mężczyzn cieszy się "błogosławieństwem" ciąży spożywczej. Problem nie drzemie jedynie w braku ćwiczeń fizycznych, a przede wszystkim w nieprawidłowym odżywianiu nie pójdzie spać z pustym żołądkiem, a odcienie szarości w przypadku jedzenia nie istnieją. Wielu najada się ile tylko może i idzie spać. Wartość odżywcza śniadania woła tymczasem o pomstę do nieba. Rzućcie tylko okiem na poniższego szczęście Hindusi nie mają odrzucającej przypadłości podokazywania swojego mięśnia piwnego jak np. mieszkańcy Kambodży czy Filipin. Tam podkoszulkę podwija się do klatki piersiowej i poklepuje po odsłoniętej części ciała. Przecież człowiek otyły to człowiek bogaty. Wąsy Gdzie nie rzucisz okiem tam na męskiej twarzy wąsy. Przeważnie niesłychanie zadbanie. Podkręcone, pieczołowicie uformowane, ale i niekiedy nieco kuriozalne dla europejskiego oka. Kilkudniowy zarost na policzkach widać u prawie każdego. Młodzi mężczyźni za to często straszą brodą gęstą jak trawa na polskich stadionach trzecioligowych zimą. Język Indie to była brytyjska kolonia i kilka słów w języku Szekspira umie tu wydukać praktycznie każdy. Gorzej, że często nawet ich nie rozumie. Bardzo popularne jest zagadywanie turystów o kraj ich pochodzenia, ale niezależnie od wypowiedzianej nazwy ojczyzny zawsze dostaje się tę samą odpowiedź wychwalającą jej wyimaginowane z moich znajomych na pytanie o kraj pochodzenia odpowiedział "Guess" i usłyszał "Ohhh, Guess it's a beautiful country".Wśród wyższych klas społecznych jak i osób pracujących z turystami znajomość angielskiego jest oczywiście bardziej powszechna, ale ucho drażni bardzo ciężki miejscowy akcent. ze względu na niego amerykanie wolą łączyć się z call center na Filipinach, a nie w Indiach (informacja od właściciela takiego zakładu), a ja przewodnika w ruinach Hampi musiałem kilkukrotnie prosić o powtórzenie niektórych słów ( - drewno). Oczy Ciekawe wszystkiego. Piszesz sms? Kolega obok w autobusie bez skrępowania będzie Ci zaglądał w ekran i choć zobaczy jedynie hieroglify, to nie omieszka spróbować ich rozszyfrować. To, że jednocześnie swoją głową zasłoni ci ekran to już nie jego już o ciekawości zawartości plecaka... Okulary Koniecznie przeciwsłoneczne. W nich Hindus robi sobie zdjęcia profilowe i podbija do dziewczyn. Skąd to wiem? Otóż w Koczi postanowiłem wybrać się z grupką miejscowych młodzieńców do niewielkiego baru. Żaden z nich okularów nie miał, a ja swoje zaczepiłem za kieszonkę koszuli. W pewnym momencie chwycił je bez pozwolenia jeden z towarzyszy, założył i poprosił kolegów o zrobienie zdjęcia, a potem wybrał się na "łowy".Bardzo ciężko było mi je odzyskać i wytłumaczyć, że nie jest to prezent. Ręce Nieprzystosowywane do wyrzucania śmieci do kosza. Preludium do hinduskiej czystości doświadczyłem już w Angor Wat - głównej świątyni kambodżańskiego kompleksu nieopodal Siem Reap. Podłączyłem się tam pod grupkę mieszkańców Mumbaju, którzy zaproponowali mi wspólne przejście się po świątyni z mieliśmy już wychodzić jeden z Hindusów wylał na kamienną podłogę świątyni nikłą zawartość butelki z wodą, a później wyrzucił samą butelką. Tak jak stał, tak upadła mu u stóp. I ruszył dalej...W Hospet transferowym, kolejowym mieście dla Hampi (piękne ruiny) jest dworzec autobusowy, a zaraz obok niego rynsztok. Obok niego oznacza 3 metry od miejsca, gdzie zatrzymują się autobusy, na widoku wszystkich przechodniów. To właśnie tam mężczyźni stoją obróceni tyłem i załatwiają swoje Hindus każdy posiłek je się rękoma. W niektórych hotelach (miejscowe jadłodajnie) łyżki są jedynie na wyposażeniu kucharza, gdyż nikt ich nie potrzebuje. Na śniadanie je się idli - ryżowe wypieki maczane w pikantnym sosie. Na obiad rice&carry, czyli ryż z warzywami, z opcjonalnymi dodatkami ryby, kurczaka, lub innego mięsa. Miesza się wszystko razem i formułuje małą kuleczkę, którą następnie na trzech złączonych w kształcie łódki palcach podnosi się do ust i stacza taki sposób jedzenia jest lepszy dla trawienia. W praktyce jedzenie rękoma wygląda o wiele trudniej niż podczas biernej obserwacji. Stopy Najbrzydsze na świecie. Wśród kobiet bardziej razi oczy. Wynika to z faktu, że jeśli akurat nie chodzą w klapkach, to są "na bosaka". Nie muszę wam tłumaczyć jak negatywnie działa to na ich stopy... Są czarne, popękane, a wyglądu paznokci pozazdrościć im mógłby chyba tylko pierwszym dniu przestajesz się już dziwić kiedy widzisz rowerzystę pedałującego bez butów, dzieciaki boso grające w piłkę na betonie czy po prostu grupkę dziewczyna spacerujących po kawałku chodnika bez klapek.
Podróż do Indii i Nepalu to okazja zobaczenia wspaniałych świątyń, tak odmiennych od budowli naszego kręgu kulturowego. Kraje te zamieszkuje: około 80% hindusów, 14% muzułmanów (Indie), 16% buddystów (Nepal) i wiele innych wyznań, którzy we wznoszonych przez siebie świątyniach oddają się praktykom religijnym i duchowym. Świątyń jest mnóstwo. Od wielkich budowli do niewielkich świątyniek rozmieszczonych w zaułkach barwnych uliczek, niewielkich podwórkach, czasami na drzewach, a także w mieszkaniach i domach, w których tak samo czci się niezliczoną ilość bogów tak licznych w ich religijnych hinduskieW hinduizmie najpierw jest sacrum, a dopiero potem świątynia, która jest nieodłącznym elementem indyjskiej rzeczywistości. Niemal wszystkie hinduskie świątynie były budowane w miejscach wyznaczonych przez określone zdarzenie mitologiczne, czyniące owo miejsce świętym. Wokół niej organizuje się nie tylko życie religijne, ale jest ona również mieszkaniem boga, a zarazem miniaturowym obrazem wszechświata. Stoi między światem bogów a światem architektoniczne świątyńPonieważ nie istnieje jednorodny, świątynny styl architektoniczny, dlatego można wyodrębnić tu dwa główne nurty: północny zwany nagara i południowy określany mianem nagara charakteryzuje plan zbliżony do krzyża oraz łukowaty profil dachu wieżowego, tzw. sikhara, kształtem symbolizująca szczyt góry, płomień ofiarny oraz słup ofiarny ołtarza wedyjskich ceremonii. Każda z części świątyni otrzymała mniejszą sikharę, a wszystkie utworzyły całość podobną na zewnątrz do pasma górskiego. Sikhara główna symbolizuje mityczną górę Meru, oś świata, centrum-pępek świata, miejsce pobytu Brahmy; niekiedy świętą górę Kailasę w Himalajach, miejsce pobytu Śiwy. Sikhary zostały tak skonstruowane, by dawały wrażenie wspinania się, powolnego wchodzenia po stopniach na szczyt, gdzie znajduje się czara z nektarem nieśmiertelności, amritą. Czara z amritą, cel człowieczej duchowej wędrówki, to tradycyjne indyjskie naczynie na wodę – kalasia. W podziale tak sikhary, jak i całego sanktuarium, dominuje liczba siedem, sapta-ratha. Świątynie budowano na wysokiej platformie, z główną poświęconą jednemu z ważnych bogów i z czterema mniejszymi, znajdującymi się w każdym rogu – pańczayatana, pięcioprzestrzenne. Przykładem tego stylu jest przedstawiony niżej zespół świątynny drawidyjskie cechują duże zwarte kompleksy o prostokątnych dziedzińcach, do których prowadzą bramy, tzw. gopury. Najlepiej wykształcony i najczęściej występujący typ charakteryzuje się kwadratowym korpusem, do którego ścian zewnętrznych przylegają filary. Całość zaś przykrywa wimana, tarasowata piramida o kilku lub kilkunastu kondygnacjach, zwieńczona kopułą przypominającą stupę. Przykładem tego stylu jest świątynia Brihadiśwara w się także trzeci styl zwany wesara, który jest połączeniem tradycyjnego sanktuarium (wimany), ze świątynią wieżową. Plan świątyni, jej układ przestrzenny oraz przykrycie dachowe stanowią oryginalne rozwiązanie korzystające zarówno z tradycji północy, jak i południa. Typowy układ takiej świątyni to kwadratowy lub prostokątny obszar świątynny z kompleksem budowli. Składają się nań trzy główne elementy: mandapa, przedsionek oraz sanktuarium, częstokroć każda z tych części bywa zwielokrotniona. Połączone w jeden blok wznoszą się zwykle na wspólnej platformie, co podkreśla ich wielkość. Usytuowane są pośrodku podwórca, w którego murach wewnętrznych znajduje się długi szereg kaplic z posągami bóstw. Ich plan ma często formę krzyża, a podstawa sanktuarium oraz budowli bocznych, tworzących rodzaj transeptu, opasana jest ciągiem regularnych występów, co w rzucie przypomina ośmioramienną gwiazdę. W świątyniach tych nastąpiło swoista połączenie dwóch zasadniczych typów konstrukcji dachowej średniowiecznych Indii: dachu wieżowego oraz dachu piramidowego. Kompleks świątynny otoczony jest zwykle wysokim murem, którego blanki ozdobione są symbolami religijnymi. Od zewnętrznej strony jest on często pomalowany w czerwono-białe pasy. W południowych Indiach bramy świątynne zwieńczone są bardzo wysokimi i bogato zdobionymi świątyńŚwiątynie hinduskie w większości budowane były na planie prostokąta, miały trzy lub pięć pomieszczeń, z których każde, choć połączone z pozostałymi, było nakryte odrębnym dachem. Wejście do świątyni prowadzi przez ardhamandapę (rodzaj kruchty) do mandapy (małej sali) i dalej do mahamandapy, otoczonej korytarzem głównej sali filarowej przeznaczonej dla wiernych. Z przedsionka, antarali, przechodzi się do garbhagrihy (sanktuarium), gdzie umieszczony jest posąg bóstwa. Pradakszina – zamknięty korytarz, prowadzący wokół sanktuarium, a także mandapa – nie występują w świątyniach składających się z trzech naw, poza tym wystrój i układ wnętrza jest w nich taki sam, jak w świątyniach z pięcioma fasada wyróżnia się przede wszystkim zgrupowaniem tarasowych strzelistych wież (iglic), sikhar (wiman), zwieńczających główne sanktuarium. Podczas gdy wieże nad mandapą i mahamandapą mają zwykle kształt piramidy, tak linie sikhary (wimany) są o wiele bardziej nieregularne. Bogactwo wzorów i dekoracji podkreśla wszelkie linie pionowe, natomiast obficie rzeźbione fryzy wokół podstawy zwracają uwagę na poziomy układ świątyni. Rzeźbienia zostały nie tylko wspaniale wykonane, ale i rozmieszczone w taki sposób, iż tworzą całość, zarówno tematyczną, jak i architektoniczną. Budowle usytuowane są na adisthanie (wysokim tarasie). Pięknie zdobiona brama wejściowa to torana, a mniejsze wieżyczki wokół tarasu noszą nazwę urushringa. Świątynie budowano szeregowo w osi wschód-zachód, a wejścia do większości z nich zwrócone są ku wschodowi. Pierwotnie do budowy używano granitu lub granitu połączonego z z teorii budowy świątyń zakłada, że poszczególne części świątyni przyjęły nazwy części ciała ludzkiego, a ściślej – ciała siedzącej kobiety. Sanktuarium, gdzie umieszczony jest ołtarz z posągiem głównego boga to macica – garbhagriha, w której dokonuje się przemiana, dojrzewanie duchowe osoby przychodzącej do boga. Tylko wysokiej rangi bramin odprawiający pudżę mógł przekroczyć próg. Antarale to drogi rodne, przez które człowiek przemieniony duchowo wydobywa się na świat, kolejny (lub jedyny) próg jego rozwoju. Nad tą częścią znajduje się głowa, sikhara (wimana). Mahamandapa to miejsce między nogami, gdzie pojawia się głowa nowego człowieka na tym świecie – w świątyni to czworoboczny hol, gdzie tancerki świątynne tańczyły sakralny taniec ku czci Śiwy i Wisznu, świętując koniec procesu dojrzewania i pojawienie się nowego życia. Ardhamandapa to kobiece stopy, na których architektonicznie ułożone są czasie budowy świątyń przywiązywano ogromną wagę do sztuki rzeźbiarskiej dekorującej świątynie. Wszystkie one stanowią w istocie rozbudowane kompozycje rzeźbiarskie złożone z reliefów, bogatych zdobień i rzeźb (w tym erotycznych) pokrywających całe budowle od środka i na zewnątrz. Rzeźby wykonana były nie tylko z kamienia, ale też z drewna, gliny, kości słoniowej i w dzisiejszych czasach do kamiennych świątyń przychodzi coraz mniej wiernych. Nie jest to spowodowane upadkiem wiary, ale zmianą mentalności hindusów, którzy ceremonie religijne wolą odprawiać wśród najbliższych przed ołtarzami domowymi ustawianymi wszędzie – w domu, na ulicy, pod drzewem, itp. We wszystkich tych miejscach hindusi uczestniczą w pudży, najpowszechniejszym zbiorze hinduskich rytuałów, które stanowią o jedności ludzi z bogiem. Ma ona przywracać nieskazitelny porządek, pierwotny stan świata sprzed skalania go myślą człowieka. Pudża może nie jest nabożeństwem, ale przybiera pewne formy to chyba drugie miejsce w Indiach po Agrze z Taj Mahal, które zauroczyło mnie swoją tajemniczością. Dlaczego warto, pomimo dużej odległości od głównych szlaków komunikacyjnych, wybrać się właśnie w to miejsce? Po pierwsze są tu wspaniałe hinduskie świątynie (z 85 pozostało zaledwie 22) wzniesione przed tysiącem lat w miejscu, które było nie tylko stolicą królestwa dynastii Candella (X–XI wiek), ale również potężnym centrum religijnym. Po drugie słyną one z setek erotycznych reliefów wyrzeźbionych w kamieniu na ich fasadach. Świątynie zgrupowano w trzech kompleksach: zachodniej, wschodniej i południowej grupie świątyń. Najpiękniejsze, budzące podziw i respekt (Lakszmany – poświęconej bogowi Wisznu i Kandarija Mahadewa – poświęconej Śiwie) tworzące grupę zachodnią można podziwiać w ogrodzonym parku – pełno tu drzew, ozdobnych krzewów, kwiatów i zadbanych alejek. Warto tu przyjechać, oj, Mahadewa – architektura świątyniŚwiątynia Kandariya Mahadev jest bez wątpienia największą i najwspanialszą świątynią Khajuraho. Składa się na to zachowana harmonijna proporcja budynku z jego detalami rzeźbiarskimi, które są najbardziej wyrafinowanymi przykładami sztuki artystycznej w środkowych Indiach. Powstała w latach 1025–1050 i stanowi wzorcowy przykład architektury czasów dynastii Ćandellów z okresu jej najwspanialszego rozkwitu. Poświecono ją bogowi Śiwie. Wzniesiona z dwoma innymi (mniejsza Mahadev i średniej wielkości Devi Jagdamba, podkreślają jej wielkość) na wysokiej granitowej platformie, na którą wchodzi się po szerokich kamiennych schodach. Pomieszczenia świątyni zbudowano szeregowo na planie wielokąta z pięcioma nawami i dwoma transeptami w osi wschód – zachód z jedynym wejściem zwróconym ku wschodowi. Zbudowaną z piaskowca świątynię o długości około 30 m i szerokości 20 m otwiera torana, brama z pięknie wyrzeźbionymi girlandami kwiatów umieszczonymi na nadprożu. Wyrzeźbiono ją z jednego kamienia. Girlandy wypływają z głów zawsze czujnych mitycznych krokodyli – makar (w zodiaku hinduski odpowiednik koziorożca) umieszczonych na głowicach pilastrów. Ma to dawać wrażenie wkraczanie wiernych do niebios. Torana prowadzi na ganek zwany ardhamandapą, za którym znajduje się mandapa, a jeszcze dalej – mahamandapa, czyli główny hol z sufitem podpartym kolumnami i biegnącym dookoła korytarzem. Tuż za nim mieści się antarala – westybul (przedsionek) prowadzący do garbhagriha, wewnętrznego sanktuarium zamieszkanego przez Śiwę. Jest on tu przedstawiony w postaci kamiennego dwu i półmetrowego lingamu (symbol, przejaw, znak) boga Śiwy w postaci fallusa. Wewnętrzne ściany wszystkich pomieszczeń zdobią ukryte w załomach rzeźby (jest ich 226). Są tu naścienne reliefy, ustawiane na wspornikach (konsolach) postacie bogów i boginek i rzeźbione głowice (kapitele) kolumn nośnych. Kluczowe panele z reliefami odnoszą się między innymi do przedstawiania Śiwy. Występuje tu jako: Nataradźa, mistrz i władca tańca; Tripurawidźajin, groźna forma Śiwy, zwycięska w walce z trzema miastami (tripura), jako niewidomy demon Andhaka. Świątynia zwieńczona została piramidalnymi dachami. W przekroju poprzecznym ma to wygląd wznoszącego się szczytu, od piramidy najmniejszej, aż do 31-metrowej sikhary, nadając świątyni wrażenie boskości. W sumie sanktuarium wieńczy 84 mniejszych lub większych Mahadewa – dekoracje świątyniŚciany zewnętrzne świątyni zdobią wypukłe reliefy (jest ich 646), rozmieszczone w poziomych fryzach (wokół samej świątyni biegną trzy szeregi) lub ukryte w niszach i wnękach. Przedstawiają one różne postacie, w tym wizerunki bogów i bogiń panteonu hinduskiego oraz geometryczne ornamenty. Reliefy zostały tak wkomponowane w fasady, że padające na nie promienie słoneczne ożywiają całe elewacje grą świateł i figurą reliefów jest boska para złączona w uścisku, ilustrująca odwieczną i jedyną zasadę istnienia świata – przyciąganie przeciwieństw. Bogowie hinduscy są zawsze przedstawieni ze swymi partnerkami (Wisznu i Lakszmi, Śiwa i Parwati, Kriszna i Radha), gdyż samotna postać boska symbolizuje bezruch, więc – śmierć. Zespolenie boga i bogini to połączenie dwóch przeciwstawnych, kosmicznych biegunów, z połączenia, których wydobywa się iskra, wybuch radości, eksplozja rozkoszy. Bogowie i boginie patrzą sobie w oczy tak intensywnie, że przepływający strumień energii jest niemal widoczny, tych scen pojawiają się niebiańskie nimfy surasundari (jedne przynoszą bogom i boginiom kwiaty, klejnoty, zwierciadła, dzbany z wodą, inne myją sobie włosy, nakładają makijaż, grają na instrumentach, bawią się z dziećmi i zwierzętami) oraz apsary – przepiękne tancerki z orszaku Indry, które zachwycają swoim wdziękiem i z wyrzeźbionych z piaskowca postaci dopracowano w najdrobniejszych szczegółach, od koralików i bransolet podkreślających smukłość kobiecych nadgarstków i kostek, po misterne upięcia włosów. Uwagę zwraca tzw. pozycja tribhangi, trójzgięcia, w jakiej ukazano dużą część kobiet – mają zazwyczaj lekko przechyloną głowę, jedno z bioder wysunięte do przodu, ugiętą nogę w kolanie i uniesione ramię – tak, aby patrzący widział całą harmonię sylwetki i krągłość każdej linii. Ich piersi są piękne i bujne, biodra szerokie, a talia smukła. Twarze zwracają uwagę zmysłowymi ustami i wielkimi oczyma. Kobiety są nagie, ale ozdobione biżuterią. Ten klasyczny indyjski ideał kobiecej urody pozostał aktualny do dziś, widzimy go choćby w filmach świątynia słynie również z największej ilość reliefów ze zmysłowymi majthunami, najsłynniejszymi posążkami Khajuraho. Są one uczestniczkami najpikantniejszych scen erotycznych, w pozycjach wymagających umiejętności akrobatycznych, a niekiedy w plątaninach ciał ludzkich, boskich, mitycznych i zwierzęcych. Jednak nawet najśmielsze pozycje miłosne nie są nigdy wulgarne, ale spontaniczne, szczere i wolne od fałszywego wstydu. Trudno się więc dziwić, że niemal wszyscy odwiedzający świątynię wypatrują się w te sceny z największą uwagą (często zapominając o pozostałych dekoracjach). Nigdzie indziej na świecie nie miała miejsce taka eksplozja erotyki w rzeźbie; nigdzie indziej na tak wielką skalę nie łączono sakralności z przecież są tu również reliefy ze scenkami rodzajowymi przedstawiającymi życie codzienne mieszkańców okolicznych miast i wiosek, jakie rozgrywało się za czasów panowania dynastii Ćandella. Są tu polowania, sceny z bitew, pochody, a także codzienne czynności, jakie towarzyszyły ich mieszkańcom. Również na uwagę zasługuje dziewięć paneli z reliefami okalających świątynię. Dwa z nich przedstawiają boga Wisznu jako Geneshę, a siedem to wizerunki bogiń matek człowieka – matrikas (mnogość matek człowieka jest szczególnie podkreślana przez wyznawców wisznuizmu, a są nimi: rodzicielka, Ziemia, krowa, królowa, niańka, żona mistrza duchowego oraz żona bramina). Cały kompleks to niepowtarzalne dzieło sztuki, które przyciąga wzrok, każdym wykonanym detalem, każdego, kto swoje kroki skierował w to piękne pewno część zwiedzających w kamiennych reliefach dopatruje się podobizny do tekstów zawartych w Kamasutrze, Vatsjajany (niektóra literatura błędnie usiłuje nawiązać do tego dzieła). Nic bardziej mylnego. Tekst i rzeźba w kamieniu wywodzą się z tego samego ducha epoki i mówią podobnym językiem. Lecz kamień zawarł wysoką filozoficzną myśl epoki z metafizyką włącznie, podczas gdy słowo było jedynie poradnikiem praktycznym przeznaczonym dla mężczyzn z wyższych sfer chcących doznać wysublimowanych rozkoszy erotycznych. Choć „samouczek” ten został napisany na wysokim poziomie literackim, to jakże daleko mu do poziomu wiedzy zawartej w wokół świątyń, przyglądałem się kamiennym reliefom i zastanawiałem się, jak dziś niewiele wiemy o kultywowaniu sztuki rozkoszy, której celem jest przekraczanie materialnych granic zmysłów. Seksualność, która niegdyś była rytuałem prowadzącym do najbardziej wysublimowanego aktu życia – dzisiaj nie dość, że jest ograniczona do niewyszukanych igraszek łóżkowych, w dodatku została obarczona strachem, winą, odrzuceniem. Kiedyś seks był święty. Teraz jest grzechem, występkiem przeciw Bogu. W dawnych czasach uduchowiona sztuka seksualności – tantra – służyła właśnie osiąganiu harmonii z innymi ludźmi i ze wszechświatem. Kobieta stanowiła wizualizację Wielkiej Bogini i kosmicznej energii, której pobudzenie umożliwiał stosunek seksualny – najwyższa forma kontaktu z że mimo natłoku wrażeń nie straciłem umiejętności patrzenia na te erotyczne rzeźby w kamieniu, jak na kunsztowne działa sztuki. Podziwiałem ich twórców, którzy potrafili obdarzyć kamień niespotykanym Żarczyński
Satynowe turbany z jedwabiu Często nie zdajemy sobie sprawy z uszkodzeń mechanicznych, na które narażone są nasze włosy podczas snu przez nieświadome tarcie nimi o poduszkę. Bez odpowiedniego zabezpieczenia fryzury nocą, mimo odpowiedniej pielęgnacji, nierzadko nasze włosy są łamliwe, matowe, a ich końcówki rozdwojone. Właśnie wtedy na ratunek przychodzą nasze satynowe turbany z jedwabiu, które pełnić mogą dwie role: w nocy chronią nasze włosy, w dzień natomiast mogą stanowić eleganckie nakrycie głowy. Podobnie jak czepki, nasze satynowe turbany z jedwabiu wpływają na ograniczanie wypadania włosów, które w innym przypadku zostałyby przygniecione ciężarem naszego ciała, a następnie pozostawione na poduszce. Ponadto dzięki gładkiej strukturze satyny jedwabnej, włosy ślizgają się po powierzchni materiału, dzięki czemu się nie uszkadzają. Właściwości wygładzające domykają łuski włosów nadając im blask i jednocześnie poprawiając ich wygląd. Ponadto spanie w satynowym turbanie z jedwabiu przyczynia się do zachowania równowagi skóry głowy i pomaga utrzymać fryzurę w ryzach, dzięki czemu zaoszczędzamy czas rano. Nasze satynowe turbany z jedwabiu sprawiają, że włosy się nie plączą podczas snu, a dzięki regulacji unikamy problemu ze złym dopasowaniem produktu. Polecamy je szczególnie posiadaczkom włosów prostych, a także kręconych i falowanych o krótkiej długości.
Pieniądze Przez Indie podróżuje się bardzo przyjemnie, dlatego, że mobilność pozostawia portfel w dobrej kondycji nawet przy sporej aktywności. Przykładowo 3 pociągowe bilety kupiłem za 32 złote klasie sleeper i to bez żadnych studenckich zniżek. Podróżowałem w nocy, więc jeszcze oszczędziłem na obiad w małej, lokalnej knajpce to tymczasem jedynie 2 złote, a dokładka jest za kompletnie za darmo. Banany... och ten smak słodyczy, obcy naszym plastikowym, supermarketowym, żółtym bananom... W Indiach nawet ich czerwona odmiana jest tania jak barszcz - kilogram za jest też podejście samych Hindusów. O ile w Azji Południowo-Wschodniej pojęcie "fix price" nieobce było jedynie w kilku supermarketach większych miast, o tyle w Indiach jak coś kosztuje tyle ile mówią, to często zejść dalej z ceny nie można. Niestety nie dotyczy to oczywiście miejsc typowo turystycznych, z których pieniądze próbuję się ściągać w sposoby wyjątkowo nieeleganckie. (Na wpis o azjatyckich przekrętach także przyjdzie jeszcze pora) Umysł Ciekawość odmienności człowieka z dalekiego kraju nie jest cechą złą. Jest dla nas naturalna. Co prawda potrafi denerwować i przyprawiać o poczucie zamknięcia w ZOO, kiedy po raz tysięczny proszony jesteś o użyczenie wizerunku do zdjęcia, ale wyczuć da się wtedy jedynie dobre pierwszym przystankiem w Indiach był Maduraj, gdzie z rana po noclegu w hostelu pobiegłem do świątyni w Minakszi – przytłaczającego rozmachem, werwą i autentyzmem kompleksu hinduistycznego z wielowiekową tradycją i trzecią najwyższą w Indiach wieżą. Wewnątrz na jednej z uliczek zaczepiła mnie grupka nastolatków, z którą przyjemnie pogaworzyłem (czytaj: byłem oblewany przez wodospad pytań dochodzący z każdej strony).Zrobiliśmy kilkadziesiąt zdjęć, a flesze oślepiły mnie na kilka sekund, w czasie których na „do widzenia” podawano mi obie ręce i proszono o przyjęcie do znajomych na facebooku. Później rozeszliśmy się w swoje strony. Nie powiem, abym ni dostał wtedy swojego pierwszego pozytywnego kopa w Indiach! Szyja "Macie może ryż?" - pytam o godzinie 12 kuchcika stojącego nad ogromnym, gorącym blatem i ugniatającego ciasto na chapati. W odpowiedzi otrzymuję trwające kilka sekund kiwanie głową na to znaczy? Tak? Nie? Skończył się? Nie serwujemy ryżu? Hindus nie werbalizuje swojej odpowiedzi, więc trwam w pełnym napięcia oczekiwaniu podczas gdy on jakby nigdy nic odwraca ciasto na drugi bok i spuszcza wzrok. Z opresji ratuje mnie drugi kuchci wciskając w dłonie kartkę z poplamionym menu. Zamawiam rybę z z rzędem temu kto za pierwszy razem rozpozna co ten gest huśtania głową oznacza! A spotkać go można jak Indie długie i pewną kobietę jak w Koczi dojść do sławnych, chińskich sieci rybackich. Pani bez problemu wskazuje kierunek, a ja dla doprecyzowania pytam jak długo zajmie mi podróż: "5 minut, 10?". Odpowiedzi nie dostaję, tylko bujanie głową. Szedłem się po Jaipurze postanowiłem odświeżyć sobie widok dawno niewidzianego meczetu. Niestety spodnie w moim przypadku balansowały na granicy zasłaniania kolan, więc przed wejściem zapytałem wychodzącego muzułmanina czy nie problemu z moimi gołymi nogami. Zgadnijcie jak mi odpowiedział? Brzuch Indie są jedynym z odwiedzonych przeze mnie 11 azjatyckich krajów, gdzie bez straty dla walorów smakowych mógłbym być wegetarianinem. No może załapałaby się jeszcze Sri Lanka, ale to przecież „łza Indii”.Podstawą diety jest oczywiście ryż, któremu spowszednieć nie pozwalają niesamowicie pyszne dodatki – sosy curry. Warzywa (np. egzotyczne dla nas połączenie ziemniaka z kalafiorem) przyrządzone na ostro, cieplutka zupa – sambar, bogactwo pikli (np. z mango). Ryż starają się jednak zastępować wypieki na głębokim oleju, bądź gorących, żelaznych blatach – dosa, chapati czy Indii poświęcę zapewne osobny wpis, bo teraz jedynie liznąłem jej najpowszechniejsze oblicze, ale nie mogę pominąć faktu, że większość dań spożywana jest gołymi rękoma. Choć z boku wygląda to prozaicznie łatwo, to dopiero kiedy samodzielnie z ryżu i curry musimy uformować kulkę i dostarczyć ją w całości do ust, wyrastają przed naszym żołądkiem strome schody, a posiłek niesamowicie rozciąga się w jak przyznał w rozmowie ze mną Hinduski lekarz ichniejsza kuchnia do najzdrowszych nie należy. A to wszystko przez głęboki olej, niedostatek protein i spożywanie dużych ilości węglowodanów. Faktycznie, mięsa w kuchni ulicznej uświadczyć jest wybitnie trudno, a jeśli już jest to horrendalnie drogie. Jedno udko kurczaka może kosztować 3 razy tyle co samo rice&curry. Usta Ostatniego dnia w Delhi kupiłem bilet do kina. Oczywiście na film rodem z Bollywood. Raz, że chciałem zobaczyć jak na gagi reaguje widownia, a dwa, że innych filmów kino nie wyświetla. Mimo braku napisów nie rozczarowałem się. Główny bohater z nagim torsem - "uuuuu". Główny bohater całuje się z główną bohaterką (po 5 minutach od poznania) - "uuuuuu". Każdy żart to salwa śmiechu przetaczająca się przez publiczność, jaka udzieliła się także i mi, choć ni w ząb nie wiedziałem, czy śmiejemy się z bohatera, który właśnie kradnie pieniądze ze świątynie i w zwolnionym tempie ucieka przed kapłanami czy z jego alter ego, które w tym samym momencie "gra i trąbi" w teledysku. Wąsy „Kultura” zapuszczania wąsów w Indiach jest cały czas niesamowicie żywa, choć zanika powoli wśród najmłodszego pokolenia. Dla starszego była niesamowicie ważna, gdyż oznaczała transformację z chłopca w mężczyznę. Każdy chciał być bardziej męski, dorosły i od pierwszych oznak pojawiania się zarostu pielęgnował go ze szczególną pieczołowitością. Hinduskie dziewczyny, jakim miałem przyjemność towarzyszyć podczas przejazdu pociągiem zdradziły mi nawet, że pojęcie "kłującego zarostu" obce, wąsy dodać mogą mężczyźnie jeszcze więcej był także jednym z atrybutów systemu kastowego, który choć oficjalnie zniesiony i nie tak silny jak kiedyś, to wciąż jest łatwo wyczuwalny w społeczeństwie. Przed 2 wiekami wąsy były oznaką przynależności do wysokiej kasty i tylko jej członkowie mieli przywilej nie-golenia latach 30., kiedy dzięki ruchom takim jak Swadeshi wąsy zostały wyniesione do rangi narodowego symbolu. Wtedy to Mahatma Gandhi namawiał Hindusów, aby zaprzestali golenia się czym mieliby doprowadzić do zapaści import brytyjskich brzytw i golarek. (Trochę jak nasza akcja #jedzjabłka, ale w drugą stronę) Język Indie zostały podzielone na stany z uznaniem różnic lingwistycznych. I tak w malutkim Goa, które jest stanem, a nie miastem, ludzie posługiwać się będą innym dialektem niż w południowym Tamil Nadu czy północnym kilku miesiącach w Azji Południowo-Wschodniej prawdziwym balsamem dla moich uszu był dźwięk swojsko brzmiących języków indoeuropejskich, które nie atakowały mi bębenków z tak krzykliwą zajadłością na różnej maści targach i zaś o znajomość angielskiego chodzi, to wcale nie odbiega ona on innych azjatyckich krajów, a niestety zgodnie z rankingami Indie wyprzedzają nawet Chiny. Oczy Jesteś inny to ludzie będą się na ciebie gapili. U nas jest to może postrzegane z złym guście, ale w Indiach ciekawość drugiego człowieka jest kultura promuje bowiem indywidualistyczny model życia, oparty na konkurencyjności, byciu zajętym przez cały czas i staraniach powiększenia stanu posiadania. Dlatego zwiększone zainteresowanie może być postrzegane jako zawiść, bądź zazdrosne szukanie dziury w Indiach natomiast kultura skoncentrowana jest bardziej na rodzinie, gdzie każdy, każdego obserwuje z troską i… ciekawością oczywiście. Rodziny są przeogromne i starają się sobie pomagać. Za to człowiek, który w rodzinie przeskrobał jakąś poważną rzecz, bądź wystawił zaufanie krewnego na próbę ma już bardzo ciężkie ciekawość występowała u nas także na wsiach (sam z takiej, malutkiej pochodzę i wiem, że czasu przeszłego użyłem prawidłowo). W społecznościach rolniczych wszyscy się znali i w ciągu kilku sekund na wiejskim świeczniku wylądować mógł każdy. Ramiona W Varanasi przeżywałem swój kryzys. Zemsta Montezumy dosięgła mnie z Meksyku nawet w północnych Indiach. Połowę dnia przeleżałem w łóżku, a o północy miałem zbierać się na pociąg do granicy z Nepalem. Niestety wszystkie składy były tego dnia opóźnione. Mój miał przyjechać o 3, potem o 5, a w końcu o 9. Przez całą noc budziłem się co pół godziny, aby sprawdzić na stronie opóźnienie pociągu (widzicie jak nowocześnie!) i kiedy 9 miała być już na mur-beton wyruszyłem rikszą na dworzec. Niestety pociąg nie przyjeżdżał. Jedyny ratunek - okienkiem kłębił się tłum hinduskich rąk, nóg, głów i ramion. Wszyscy przepychali się przed okienkiem, aby tylko zapytać o swój pociąg. Walka bark, w bark o pierwszeństwo nie jest jak u nas postrzegana jako coś niekulturalnego, a jest normalnym elementem codzienności. Jak się nie pchasz to choćbyś stał i godzinę, do okienka nie zbliżysz się choćby na zasoby energii podładowane 20-minutową drzemką w dworcowej poczekalni na stalowych krzesełkach nie pozwalały niestety na stawienie odporu Hindusom. Byłem zbyt słaby i chory. Jak sobie poradziłem? Jeden z kolejkowiczów podszedł do mnie, zapytał o numer pociągu i powiedział, że sprawdzi za mnie. Jak miło!Później serdecznie mu podziękowałem i udałem się na kolejne 3 godziny snu do poczekalni. Niestety z tej ekspedycji nie mam żadnych zdjęć. Ręce Objeżdżam na rowerze Kodaikanal. To malowniczo położone, górskie miasteczko, którego nazwa w miejscowym dialekcie oznacza "dar lasu". Turyści, podróżnicy i zwykli mieszkańcy kierują tu swoje kroki, aby odetchnąć orzeźwiającym powietrzem, jakiego brakuje na miastem znajduje się szkoła, a obok niej wzgórze, gdzie przyciągnęły mnie krzyki. 30 Hindusów grało w autobusem przez Panaji, stolicę Goa i mijam międzynarodowe szkoły. Na ich doskonale przygotowanych i nawodnionych boiskach całe zastępy dzieciaków zagrywają się od rana do wieczora w przez Ghaty w Varanasi. Na ich schodach kilku Hindusów gra w krykieta. Przynieśli kij, piłkę i na zmianę sprawdzają kto nada jej większe przyspieszenie. Ups... piłka wpadła do Gangesu! Jeden z graczy w ubraniu rzuca się do rzeki, nurkuje i po kilku chwilach wychodzi z cały przemoczony, ale w rękach dzierży tenisową się przez slumsy Hyderabadu. Na wysypiskach śmieci obok krów, przesiadują również żebracy szukający, albo jedzenia, albo czegoś co mogliby jeszcze sprzedać. Kilka metrów od nich toczy się gra. Dzieciaki - niektóre jeszcze w pieluszkach, biegają za piłką i nie oddają jej póki starsi nie dadzą im szansy posiłkowania się z kijem przez kilka się po Delhi trafiam do kościoła. Choć jest niedziela to po południu świątynia jest zamknięta, mimo to jej dziedziniec tętni życiem. Zamienił się w boisko do to dla Hindusów coś więcej niż sport. Jest prawie jak religia, gdzie najlepsi sportowcy wynoszeni są do ragi bóstw, a mecze drużyny narodowej to czas, kiedy znaleźć gorące jedzenie na ulicy jest niezwykle trudno - wszyscy siedzą przed telewizorami! Na koniec Pierwsza część wpisu o Hindusach sprowokowała negatywny odzew części komentujących. Niektórzy pochopnie posądzali mnie nawet o rasizm, ksenofobię, europocentryzm i jeszcze inne negatywne cechy, od których staram się trzymać jak najdalej jak tylko jest to tekst był felietonem, który w sposób nieco humorystyczny (z naciskiem na nieco) miał wam przybliżyć niektóre z cech Hindusów, jakie włączyłem również do tekstu powyżej. Felieton, jak to felieton, przedstawia świat w świetle subiektywnym, a ja dodatkowo przyrzekłem sobie, że w relacjach z podróży nigdy nie założę różowych okularów (dlatego będziecie wiedzieli, że jeśli coś polecam, to warto tam się wybrać; jeśli czymś się zachwycam, to zachwycające jest w rzeczywistości).Treści, jakie znalazły się w pierwszym felietonie nie są bynajmniej wyssane z palca. Chciałbym dowiedzieć się ile osób krytykujących mnie w komentarzach miało przyjemność spędzenia w Indiach choć kilku dni i nie wybrało się na zorganizowaną wycieczkę? Bo zapewniam Was, że podróżując all inclusive każdy kraj wygląda jak wymuskany, bo za to wymuskanie tymczasem podróżowałem z plecakiem - z południa na północ Indii i odwiedziłem: "wiecznie żywy" Maduraj, zatopiony w mgle Kodaikanal, cieplutkie Kochi, katolickie Goa, starożytne Hampi, kolosalny Hyderabad, polski szpital dla trędowatych nieopodal Raipuru - Jevodaya, oczarowujące zaangażowaniem w praktyki religijne Varanasi, piękną Agrę, różowy Jaipur i na koniec nowoczesne Delhi. Indie są ogromnym subkontynentem - zróżnicowanym, ale skupionym w jednym państwie. Zachowania, obyczaje i tradycje, które podaję Wam wyżej nie są jedynie jego wycinkiem, a tendencją, którą zauważyłem w każdym miejscu. Doświadczyłem przekroju hinduskiego społeczeństwa od jego najbiedniejszych, do może nie najbogatszych, ale bardziej szanowanych kast. Widziałem zarówno odrażające, brudne i chamskie oblicze Indii, z którym kontrastowała twarz przepiękna, urocza, orzeźwiająca, tajemnicza i niepozwalająca oderwać wzroku.
Mało kto o nich wie, ale w Łodzi i jej najbliższej okolicy mieszka kilkuset Hindusów. W Pabianicach ponad 100 biznesmenów prowadzi własne firmy. Są to głównie hurtownie tkanin. Ich klientami są najczęściej firmy handlujące w CH „Ptak” i w Lath może powiedzieć, że jest tym, który przecierał w naszym regionie hinduski szlak. Do Łodzi z Bombaju przyjechał już w 1998 roku, kiedy miał 21 lat. Włókiennicze tradycje w jego rodzinie są bardzo silne, prawie wszyscy wszyscy zajmowali się tekstyliami. - Tata ma sześciu braci i siostrę, wszyscy są związani z tekstyliami - śmieje się Amit. - Ale ja jako pierwszy i jedyny opuściłem Indie...Na taki krok zdecydował się właśnie przez tekstylia. Hindusi zaczęli badać polski rynek, nawiązywać kontakty z polskimi firmami. Chcieli tu sprzedawać surowce. Polacy z zainteresowaniem wysłuchiwali propozycji, ale zaraz stwierdzali, że Indie leżą za daleko od ich kraju, by współpraca była możliwa. - Jak będziecie mieli w Polsce firmę, to możemy porozmawiać - mówili Polacy, kończąc rozmowę z hinduskimi biznesmenamiAmit przyjechał więc do Polski i zaczął robić u nas interesy. Zbudował tu sieć dystrybutorów. W 2004 roku uznał, że trzeba założyć spółkę i bezpośrednio zająć się eksportem materiałów do Polski. Wtedy powstała spółka Sharda. Najpierw miała biuro w Łodzi. Potem kupił nieruchomość w Pabianicach. Dziś są tu biura i magazyny. A Sharda Europe jest największym partnerem handlowym między Indiami i Polską w branży tekstylnej. Ale współpracuje też z innymi krajami w Sprzedajemy półsurowce, które używane są potem do produkcji mundurów dla wojska, materaców, tapicerki do pociągów, autobusów - wyjaśnia Amit Lath. - Z naszych półsurowców produkuje się też bandaże. Znajdzie się je w 2800 polskich szpitali! Można powiedzieć, że w tych wszystkich gotowych już produktach 25 procent stanowią sprowadzane przez nas surowce. Amit często musi tłumaczyć, że jego firma nie jest kolejną, która sprzedaje w Polsce azjatyckie Wyjaśniam, że nasz cel jest inny - mówi Amit. - Bawełna przecież nie rośnie w Polsce. My dostarczamy więc surowiec. Firmy z tego produkują różne wyroby. Są to poważne spółki. Szokowała zima i puste ulice ŁodziAmit nie zapomni pierwszych tygodni w Polsce. Od początku mieszkał w Łodzi. Tak jest do dziś. Polubił to miasto, choć początki nie były takie Przyjechałem tu z Bombaju, który ma 22 milionów mieszkańców - opowiada Amit. -W Łodzi mieszka ponad 700 tysięcy ludzi. To był taki mały przeskok...Nie zapomni, jak bardzo się dziwił, że po godzinie 17, 18 ulice Łodzi pustoszały...- Głównie było to w październiku, listopadzie - wspomina. - Ruch był tylko na ulicy Piotrkowskiej. Nie zapomnę też zasypanych śniegiem ulic. W Bombaju zima to 18 stopni Celsjusza w nocy. Całe miasto żyje, ulice tętnią DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE...Na początku Amit mieszkał na Chojnach, a biuro miał na Bałutach. Po pół roku sam też przeprowadził się na Muszę jednak zaznaczyć, że od samego początku ludzie w Łodzi, w Polsce byli dla mnie bardzo mili - dodaje. - Gdy dowiedzieli się, że jestem z Indii, to chcieli we wszystkim pomagać. Zresztą tak jest do dziś. Bardzo dobrze czuję się w Łodzi. Od początku zacząłem się uczyć języka. Pomogli mi klienci. Zresztą dalej uczę się polskiego, bo to bardzo trudny język. Dużym wyzwaniem dla Amita, który jest wegetarianinem, było zorganizowanie sobie jedzenia. Ale poradził sobie i z tym problemem. - Nie jem mięsa, ale też ryb, owoców morza - tłumaczy. - W Polsce jadłem więc zupy, różne sałatki, pierogi, placki ziemniaczane. No i polskie jabłka, które bardzo mi smakują!Początkowo mieszkał tu sam. Jego ówczesna narzeczona, a teraz żona, studiowała w Australii. Kiedy skończyła studia i wróciła do rodzinnego Bombaju, mogli wziąć Ślub braliśmy w Bombaju, ale na wesele przyjechało 87 osób z Polski, których gościliśmy przez siedem dni - dodaje wesela nie można porównać do polskiego. U Amita bawiło się na nim 1700 osób i to jednorazowo! Cała impreza trwała tydzień. Był wieczór kawalerski, wieczór Bawili się na nim nasi znajomi, młodzi ludzie - wyjaśnia Amit. - Obowiązywały stroje w stylu filmów Bollywood, taka muzyka. Ale zrobiliśmy też duże przyjęcie dla starszych głównego przyjęcia, na tych „pobocznych”, bawiło się po 200-300 gości. Przez Dubaj do PolskiKartar Bhojwani w Polsce mieszka już 26 lat. Ma firmę w Warszawie i w Gospodarzu, między Rzgowem i Pabianicami. Twierdzi, że dla Hindusów nie ma nic dziwnego w tym, że na weselu bawi się tyle 700 gości na weselu to minimum- zapewnia Kartar. -Trzeba na nie zaprosić nie tylko rodzinę, ale sąsiadów, bliższych i dalszych znajomych. Wszystkich, którzy mieszkają w najbliższej okolicy. Nie powinno się nikogo pominąć. Taką mamy wie, co mówi, bo już ożenił starszego syna, który teraz zajmuje się hurtownią tkanin w Gospodarzu. On dalej mieszka w Warszawie, ale często przyjeżdża do firmy pod Pabianicami. Pozostał w stolicy, bo tam osiedlił się zaraz po przybyciu do naszego kraju. A do Polski trafił przez Dubaj. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich mieszkał pod koniec lat osiemdziesiątych. Z Dubaju kursował do Warszawy samolot. Zaczął robić interesy z Polakami. Wreszcie w 1990 roku zamieszkał w Warszawie. Otworzył hurtownię tkanin. Z czasem interes zaczął się Ja od początku w Polsce zamieszkałem z rodziną, przez to było mi łatwiej - zapewnia. - Zanim tu przyjechałem, już zacząłem się uczyć języka, od moich polskich Indii przez Dubaj do Rzgowa i Pabianic trafił też Kamal Gangwani. Mieszka tu razem z żoną i dwójką dzieci już ósmy W Polsce czuję się bardzo dobrze - mówi Kamal, który pochodzi z pustynnych rejonów Indii, z miasta Dżajpur, stolicy Radżastanu, które ma „tylko” dwa miliony podobnie jak Amit jest wegetarianinem. Nie je mięsa, ale też na przykład czosnku. Przyznaje, że nie próbował jeszcze polskiego DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE...- Byłem na weselu u mojego klienta, to jadłem tylko frytki - śmieje się. Takiego problemu nie ma Kamal. On je mięso. Bardzo smakują mu polskie walczyli o międzynarodową szkołęAmit po ślubie sprowadził do Łodzi żonę, dla której początki nie były Choć muszę przyznać, że to już nie była ta Łódź i ta Polska, jaką zastałem pod koniec lat dziewięćdziesiątych - przypomina Amit. -Wszystko poszło do przodu, miasta wygląda zupełnie i jego żona mają dwóch synów. Starszy, 10-letni urodził się w Bombaju, a młodszy 7-latek już w Łodzi. Obaj znakomicie mówią po polsku. Chodzą do międzynarodowej szkoły w Łodzi, która powstała właśnie dzięki działaniom Amita i jego żony. - Obcokrajowcy, którzy przyjeżdżają do Łodzi do pracy, na różne kontrakty, mają dzieci - opowiada. - Nie było jednak takiej międzynarodowej szkoły, do której mogliby posłać córki i synów. Takim przełomowym momentem było spotkanie ze znajomym z Indii. Planował otworzyć w Łodzi firmę. Ostatecznie jego firma powstała w Krakowie i dziś zatrudnia tam około tysiąca osób. Znajomy tłumaczył, że nie wybrał Łodzi, bo nie było tu szkoły, w której mogłyby się uczyć jego dzieci. Pomyślałem, że jeśli takie rzeczy decydują, że z Łodzi uciekają biznesmeni, to trzeba to wielu utrudnieniach międzynarodowa szkoła w Łodzi jednak powstała, opiekę nad nią sprawuje Uniwersytet Łódzki. W sprawę zaangażowała się także Łódzka Specjalna Strefa Ekonomiczna. Na początku chodziło do niej 13 dzieci. Dziś ma 75 uczniów z 19 We wszystkich tych międzynarodowych szkołach obowiązuje taki sam system nauczania - wyjaśnia Amit Tak więc, gdy po trzech czy czterech latach menedżer czy biznesmen wyjeżdża do innego kraju, to zmiana szkoły dla jego dziecka nie ma dla niego żadnego znaczenia. Lekcje odbywają się po angielsku. Dodatkowo dzieci mogą się uczyć hiszpańskiego, chińskiego, hindi, kucharz na etacieAmit Lath śmieje się, że dziś nie ma już problemów z jedzeniem. W domu ma hinduskiego kucharza i nianię do Prowadzimy otwarty dom, zapraszamy często na kolację naszych polskich przyjaciół - DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE...Kamal, Kartar i Amit wiele razy podkreślają, że w Polsce czują się jak w domu. Czują się lubiani, bo Hindusi są zawsze uśmiechnięci, spokojni, nie należą do konfliktowych ludzi. Jest klient, są lotyW naszym regionie działa ponad 150 hinduskich firm. Z tego ponad 100 ma swoje siedziby w okolicach Pabianic: w Ksawerowie, Woli Zaradzyńskiej, Gospodarzu. To, że wybrali te okolice, nie jest Blisko jest do Centrum Handlowego „Ptak” - wyjaśnia Amit Lath, który jest też wiceprezesem IPCCI, czyli Indo Polish Chamber of Commerce and Industry Poland. - Wielu klientów indyjskich firm ma właśnie w CH „Ptak” swoje stoiska. Poza tym dostarczają materiały do szwalni. Dzięki temu rozwija się gospodarka, przemysł ofertę dla hiduskich biznesmentów przygotował Łódzki Port Lotniczy im. Władysława Reymonta, który chce, by do swej ojczyzny latali z Łodzi, z przesiadką w Monachium. Amit Lath zachwala, że to świetny pomysł. Z Łodzi wylatuję o godzinie 7 rano, a o 23 jestem się już w Bombaju. - Poza tym lot z Łodzi jest tańszy niż z Warszawy - zapewnia Amit Lath. Na przykład za bilet w dwie strony z Łodzi do Bombaju, przez Monachium, zapłaci się mniej niż 2500 złotych. Święta nasze i wasze30 października przypada największe hinduskie święto. To Diwali, czyli Święto Światła, które można porównać do polskiego Nowego Roku. Tyle że według hinduskiej tradycji Święto Światła trwa aż pięć dni i symbolizuje zwycięstwo dobra nad się wtedy małe lampy olejne, Hindusi spotykają się wtedy w gronie rodziny, przyjaciół i znajomych. Obdarowują się Takie spotkania z okazji święta Diwali organizujemy w Warszawie, Pabianicach i Łodzi - mówi Amit Lath. - Bawimy się, tańczymy, zasiadamy do stołu, jemy, pijemy. Wybuchają zapewniają, że szanują także polskie święta. W Boże Narodzenie w ich domu pojawia się choinka, a dzieci dostają Amita, Kamala, Kartara Polska stała się drugim domem. Amit zapewnia, że tu już zostanie, tu ma firmę i nieruchomości. Nie zapomni jednak nigdy o swoich ukochanych Indiach.
turbany na głowach hindusów