Więzienie we Wrocławiu przy ul. Kleczkowskiej, widok od ul. Reymonta. Zakład karny (pot. więzienie [1]) – miejsce, w którym osoby skazane wyrokiem sądowym odbywają karę pozbawienia wolności [2]. W Polsce do 1970 roku terminem więzienie określano oficjalnie zarówno zakład karny, jak i samą karę pozbawienia wolności [3] .
Kryminalna strona firmy Pfizer. "Recydywista" i "notoryczny przestępca". W tym artykule przedstawię Państwu najbardziej znane przestępstwa firmy Pfizer. Jeśli określenia "notorycznego przestępcy", "recydywisty" dla koncernu Pfizer przed lekturą tej publikacji Państwa dziwią, to zapewniam, że po przeczytaniu tego artykułu nie będą
Zapewne wielokrotnie słyszeliśmy słowo „ recydywista ”. Czym jest zatem recydywa podstawowa? W społeczeństwie mówimy o tym, iż jest to powrót do przestępstwa, zaś recydywista to osoba, która powróciła do przestępstwa, czyli popełniła po raz kolejny przestępstwo. Niestety w sytuacji, kiedy mamy do czynienia z recydywą
recydywista translation in German - English Reverso dictionary, see also 'Rechenstab, Reckstange, rechtshändig, rechtswidrig', examples, definition, conjugation
Ujęty w październiku podczas policyjnej obławy na dżihadystów w Hiszpanii Mustafa Maya Amaya to recydywista, który w przeszłości odsiadywał karę 8 lat za współpracę z muzułmańskimi organizacjami terrorystycznymi, takimi jak m.in. Państwo Is
Recydywista drogowy, to kierowca, który pomimo nałożenia kary nadal popełnia te same błędy. Można więc stwierdzić, że kara nie poskutkowała, a ukarany nie wyciągnął z niej nauki na swoje dalsze postępowanie. W polskim prawie recydywa oznacza powtórne złamanie prawa i jest równoznaczne z poniesieniem surowszych konsekwencji.
prrqIt. Czym jest recydywisty? Co znaczy recydywisty? recydywisty Odmiana słowa recydywista Zapisz się w historii świata :) recydywisty Podaj poprawny adres email * pola obowiązkowe. Twoje imię/nick jako autora wyświetlone będzie przy definicji. Powiedz recydywisty: Zobacz synonimy słowa recydywisty Zobacz podział na sylaby słowa recydywisty Zobacz hasła krzyżówkowe do słowa recydywisty Zobacz anagramy i słowa z liter recydywisty Tłumaczenie wyrazu recydywisty: tłumaczenie użytkowników lub automatyczne Romeo Echo Charlie Yankee Delta Yankee Whiskey India Sierra Tango Yankee Zapis słowa recydywisty od tyłu ytsiwydycer Popularność wyrazu recydywisty Inne słowa na literę r roźwienicki , raskoł , rządzony , Rudawica , roznitować , rozczesać , realnieć , równokątny , rezonerstwo , Romanik , rufnica , rekwizytornia , regentka , równoleżnik , referendowy , referować , rekinokształtny , rozpusta , Rzepiski , ROW , Zobacz wszystkie słowa na literę r. Inne słowa alfabetycznie
Przykłady Odmieniaj - To nietypowe - skomentował. - Nawet bardzo nietypowe, żeby recydywista tak dokładnie powtarzał schemat zbrodni. Conor zakołysał się na drzwiach klatki jak recydywista i powiedział: - Ja w więzieniu Literature Pytamy: „Jeżeli takie zdarzenia są ‚wolą Boską’, to dlaczego z tej katastrofy ocalał jedynie notoryczny recydywista, którego wtrącono do lochu w podziemiach więzienia, natomiast wszystkich ‚dobrych chrześcijan’ i ich kościoły wraz ze ‚świętymi’ dosięgła zagłada?” jw2019 Człowiek nie ma już czasu zajmować się innymi, a tym bardziej recydywistami. Literature Jeden z nich to Ellidi, wielokrotny recydywista, którego być może znasz. Literature – Daj spokój, czy ja wyglądam na recydywistę? Literature Dzisiejszy temat: automatyczna kara dożywocia dla recydywistów opensubtitles2 Gdyby mi pan nie powiedział, że nie jest notowany, przysiągłbym, że to stary recydywista, kuty na cztery nogi. Literature „Graficy” przygotowywali okładkę: „Paul Robeson – Czerwony Królewski Recydywista”. Literature Na 38 dzieci przypada 7 łóżek, na których sypiają „recydywiści”. Literature „mesjaszkę”... w kolonii recydywistów? Literature Proszę, by nie traktował mnie jak recydywisty, a on zaraz zmienia ton i wybucha śmiechem. Literature Tydzień później schwytano podczas włamania recydywistę, który przyznał się, że zamordował macochę Helen. Literature Wykroczenie prawne pociągało za sobą natychmiastową karę, a recydywiści traktowani byli ze szczególną surowością. Literature Posiadają broń, to niebezpieczni recydywiści! Literature opensubtitles2 Przy oknie stoi Żaba, złodziej recydywista. Literature Ponieważ jest recydywistą, z pewnością dostanie surową karę. Literature Lubisz być jedynym geniuszem- recydywistą na Środkowym Zachodzie? opensubtitles2 Recydywista, którego nie zdoła odstraszyć żadna kara. Literature – Och, kapitanie – rzekła dama w koronkowym kołnierzu – my takoż recydywistów mamy w Nazarecie! Literature
Sport łączy ludzi, bo to zdrowa rywalizacja zazwyczaj pozbawiona nienawiści czy podziałów ze względu na poglądy. Gwiazdami są tu piłkarze, ale najważniejsi są kibice, którzy tworzą widowisko. Tak wygląda sielankowo przedstawiona wersja piłki nożnej. Czy tak wygląda to naprawdę? Pewnie, że nie. Futbol to w dzisiejszych czasach biznes jak każdy inny. Polityka, w której najistotniejszą rolę odgrywają pieniądze. Wielka kasa, nad którą władzę posiada jedna osoba – prezydent FIFA. Trwa kampania na to stanowisko. Konferencja Seppa Blattera. Cały świat czeka na informację, że 27 lutego Międzynarodowy Związek Piłki Nożnej będzie miał nowego szefa. Jeśli Szwajcar myślał, że całe spotkanie odbędzie się bez kontrowersji i nieprzyjemnych zdarzeń, mylił się. Sędziwy mężczyzna zasiadł za stołem i wtedy podszedł do niego jeden z zebranych na sali. Tajemniczy osobnik rozpoczął zawiłą przemowę, po czym teatralnie cisnął w Szwajcara plikiem banknotów dolarowych, mówiąc, że jest ambasadorem futbolu z Korei Północnej. Pieniądze symbolizowały nie tylko korupcję. To był znak, że piłka nożna z czasem stała się po prostu biznesem. Brytyjski komik, Simon Brodkin, który tę akcję zorganizował, w najlepszy możliwy sposób przedstawił całą sytuację. W swoim czasie to właśnie satyra polityczna doprowadzała do rewolucji, zmieniała rządy i biegi historii. Tak też było i tym razem – Blatter już się nie liczy. Wypadł z gry, ale zostawił związek w fatalnym stanie. Blatter i piłka – to połączenie groteskowe. Człowiek, który do futbolu podejście miał pogardliwe Despotyczne rządy 79-latka dobiegły końca. Wraz z nimi zakończyła się również era tak zwanych wiecznych prezydentów. Do tej grupy należeli właśnie działacz z Visp i jego wieloletni współpracownik o jeszcze gorszej reputacji, Joao Havelange. Przyszedł czas na nowych kandydatów. Ich głównym celem będzie odbudowanie praktycznie nieistniejącego respektu dla FIFA. Będą musieli świecić przykładem. Lekcje brać mogą od… Zbigniewa Bońka, który, mając świetny PR, ocieplił wizerunek PZPN-u po bardzo nieudanej kadencji Grzegorza Laty. Nie o Polsce jednak tu mowa. Pojęcie jest dużo szersze. Chodzi tu przecież o piłkę na całym świecie, a to bardzo trudne wyzwanie, którego podjęło się siedem osób. Jak w słynnym westernie – siedmiu wspaniałych. No dobra, czy wspaniałych? Chyba jednak niekoniecznie. Michel Platini, Sheikh Salman, Gianni Infantino, Ali bin Hussein, Jerome Champagne, Tokyo Sexwale, Musa Bility. Oto oni. Ludzie, którzy będą decydować o kształcie ukochanego sportu. To oni po finale mistrzostw świata wręczą kapitanowi zwycięskiej drużyny puchar, a członkom ekipy medale. Kto będzie te i wiele innych rzeczy robił? To pytanie nurtuje fanów na całym świecie, a odpowiedzi nie ma. Kampania wygląda jak tegoroczny wyścig po awans do ekstraklasy w I lidze. Nie ma wyraźnego faworyta, który górowałby nad innymi reputacją, przygotowaniem czy charyzmatyczną i rozpoznawalną sylwetką. Znaczy jest ktoś taki, ale on już na starcie dostał solidnego kopa w tyłek. Ci panowie zawalczą w zbliżających się wyborach (fot. The Guardian) Michel Platini jako prezes UEFA zbierał świetne recenzje. Wdrażał nowe reformy i wzbudzał powszechną sympatię. Inteligentny, wygadany, miły i zakochany w futbolu. Ideał. Niegdyś wybitny piłkarz, później również, wydawałoby się, świetny szef. Stało się inaczej. Blatter zrezygnował, a schedę po nim przejąć miał właśnie on. Miał poparcie praktycznie wszystkich federacji europejskich. Doskonale znał strukturę światowej i europejskiej federacji oraz wszystkich działaczy. Jednym słowem – był głównym faworytem do zwycięstwa w najbliższych wyborach, dopóki Komisja Etyki FIFA nie zawiesiła go na 90 dni z powodu domniemanego nielegalnego przelania na jego konto przez Blattera dwóch milionów franków szwajcarskich. W najbardziej optymistycznej dla siebie wersji wydarzeń Francuz powróci do wyborczej rywalizacji na początku 2016 roku, kiedy upłynie jego zawieszenie, a Komisja Etyki nie będzie miała żadnych przesłanek i argumentów, by dalej odsuwać go od piłkarskiej działalności. W pesymistycznym wariancie, przy przeciągającym się śledztwie, komisja może przedłużyć mu karę zawieszenia o kolejne 45 dni. Wtedy Platini może zostać na aucie. Co dla niego najgorsze, to właśnie ten drugi scenariusz jest najbardziej prawdopodobny. Platini do pewnego momentu cieszył się niezszarganą reputacją (fot. W takim wypadku na czoło rywalizacji wysuwają się działacze z Bliskiego Wschodu. Obu łączą dwa fakty: pochodzą z rodziny królewskiej i są zaprawieni w bojach futbolowo-biznesowych. Sheikh Salman i Ali bin Hussein mogą rządzić piłkarskim światem. Ten pierwszy od 2013 roku pełnił funkcję jednego z wiceprezydentów FIFA. Dawniej głośno popierał kandydaturę Platiniego, teraz deklaruje po prostu, że „FIFA wymaga powrotu na odpowiednią ścieżkę”. Jego wielkim atutem jest fakt, że stoi na czele posiadającej dużo głosów Piłkarskiej Federacji Azjatyckiej; może liczyć na jej głosy, ale ma też pewną kulę u nogi. Głośno popierał on kandydaturę Kataru na organizatora mistrzostw świata w 2022 roku, tymczasem uczciwość wyboru tego państwa jest obecnie objęta dochodzeniem. Rola Salmana w wybuchu serii antyrządowych wystąpień w 2011 roku budzi zastrzeżenia obrońców praw człowieka. Takich wad nie ma Ali bin Hussein, który jako jedyny był na tyle odważny, by rywalizować w bezpośredniej walce z Seppem Blatterem w poprzednich wyborach. Otrzymał wtedy zaledwie 73 głosy, ale rywalizował z tyranem. Teraz wciąż może liczyć na poparcie dużej części licznych federacji azjatyckich i amerykańskich. Nic na nim również nie ciąży, bo jego CV prezentuje się całkiem ładnie. Jordańczyk i członek królewskiej rodziny z Bahrajnu mogą namieszać… Książę Ali bin Hussein wyrasta na jednego z faworytów w walce o fotel prezesa FIFA (fot. W podboju świata zaszkodzić mogą im Europejczycy: Gianni Infantino i Jerome Champagne. Popularny „Łysy z UEFA” może mieć poparcie Europy, ponieważ zna mechanizmy działania piłkarskich federacji. Brakuje mu jednak trochę doświadczenia na stanowiskach kierowniczych. W środowisku uważa się go za człowieka w 100% oddanego Platiniemu. Wykonuje wszystkie jego polecenia i prawdopodobnie zupełnie nie odnalazłby się na tak wysokim stanowisku. Jako sekretarz generalny UEFA pełni funkcję w dużej mierze reprezentacyjną. Z twardym biznesem i polityką nie ma styczności w ekskluzywnym środowisku Europejskiego Związku Piłki Nożnej. Z zupełnie innej pozycji startuje Champagne – były i uznany redaktor „France Football” oraz attache we francuskim rządzie. Przez 11 lat pracował w FIFA, także jako współpracownik zawieszonego obecnie Blattera. To on pomógł mu w 2002 roku wygrać wybory. Pomógł także Michelowi Platiniemu w UEFA pięć lat później. W 2010 roku opuścił FIFA. Nie kryje swojej sympatii do Seppa Blattera, a ten wciąż dużo znaczy w futbolu. To może być rysa na jego wizerunku w odbiorze ogólnym, ale takie poparcie od byłego prezydenta może mu również bardzo pomóc, bo Szwajcar zawsze miał przecież wielkie wpływy w mniejszych federacjach. Champagne może być czarnym koniem wyborów. Proponuje odważne reformy i rewolucyjne wręcz zmiany struktur. Gianni Infantino – przyszły prezydent FIFA? Jest jeszcze dwóch kandydatów z Afryki, jednak szanse Musa Bility i Tokyo Sexwale są bardzo nikłe. Mały plus obok ich osób można postawić za to, że nie wywodzą się ze środowiska FIFA. Bility od pięciu lat jest prezesem związku w Liberii, gdzie rządzi skutecznie, choć reprezentacja nie osiąga oszołamiających sukcesów. To biznesmen, który dorobił się fortuny na ropie i cemencie. Jest zdania, że światową organizacją powinna zarządzać nowa kadra. – Jeśli chcemy zmienić coś w światowej piłce nożnej, to ludzie, którzy teraz będą w niej działali, po prostu nie mogą mieć z nią w ostatnich 20-25 latach nic wspólnego. Ja właśnie taki jestem – powiedział. Może jednak liczyć raczej tylko na poparcie niewielkiej części Czarnego Lądu. W 2013 roku został zawieszony przez Afrykańską Federację Piłkarską na sześć miesięcy za przetrzymywanie w swoim mieszkaniu tajnych międzynarodowych dokumentów. Do tego na drugim największym kontynencie świata ma groźnego rywala – Tokyo Sexwale obecnie działa w FIFA na rzecz walki z rasizmem, a jego kandydatura została zatwierdzona przez Południowoafrykański Związek Piłkarski. Sexwale był znany jako działacz walczący z apartheidem oraz więzień polityczny. Jest biznesmenem, a jego firma zajmuje się wydobywaniem diamentów. Posiada on pozytywny wizerunek z powodu długoletniej walki z segregacją rasową. Na tym jednak lista jego atutów się kończy… Okres tyranii dobiegł końca i pojawił się… duży problem. Trudno z tych, którzy pozostali, wyselekcjonować odpowiedniego następcę. Kogoś, kto byłby najbliżej ideału. Jaki jest kandydat idealny? Ze smykałką do biznesu, rozpoznawalną twarzą, doświadczeniem w środowisku, umiejętnością poruszania się w hermetycznym świecie polityki sportowej, ale przede wszystkim ktoś, która kocha piłkę nożną całym sercem i zna wartość kibiców. Teraz Was jednak zasmucę – taka osoba nie istnieje. Nie jest nią żaden z wyżej wymienionych działaczy. Znów będzie obowiązywać zasada, która tak denerwuje nas podczas wyborów: mniejsze zło. Co nim jednak jest? Obrazowo – można wybrać księcia, szlachcica, łysego, recydywistę, redaktorka i dwóch czarnoskórych biznesmenów, których związek z piłką nożną jest prawie żaden. So, we have a problem. FIFA Michel Platini Sepp Blatter
29-07-2021 07:57Policjant i recydywista oskarżeni. Afera w ŁodziFunkcjonariusz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi oraz recydywista zostali oskarżeni o popełnienie 44 przestępstw. Policjant przekazywał znajomemu informacje, które uzyskiwał ze służbowej bazy 15:38Złodziej oferma. Zostawił dowód w aucieKryminalni z Lublina zatrzymali w sobotę 34-letniego mężczyznę, który włamał się do samochodu. Ukradł pieniądze, ale w schowku zostawił przypadkiem... swój dowód osobisty. 24-04-2010 15:00Odsiedział wyrok za zabójstwo i znowu zamordowałPolicjanci z Bytomia zatrzymali mężczyznę podejrzanego o zabójstwo 63-letniego bezdomnego. Pijany sprawca brutalnie bił swoją ofiarę po to, by zabić i wrócić do więzienia, skąd niedawno wyszedł po spędzeniu w nim 13 lat - także za zabójstwo. 07-04-2010 19:25Więzień uwolnił lekarza wziętego za zakładnikaWięzień zakładu karnego La Sante w Paryżu, który wziął za zakładnika lekarza-psychiatrę, po pięciu godzinach go uwolnił - poinformowały media. Przestępca oddał się w ręce policji bez oporu. 25-08-2009 13:59Pijesz i jeździsz? Możesz na zawsze stracić prawkoPiS chce obligatoryjnie zabierać prawa jazdy pijanym recydywistom. Co na to SLD i PO? Wacław Martyniuk (SLD) nie chciałby, żeby sad orzekał automatycznie, a jedynie miał taką możliwość. Natomiast poseł Waldy Dzikowski (PO) skoncentrowałby się bardziej na wdrażaniu kultury picia, a nie zaostrzaniu przepisów. 20-03-2009 17:40Postrach kobiet trafił do aresztuSąd zdecydował o trzymiesięcznym areszcie dla Henryka R., znanego jako "Łomiarz". Mężczyzna - skazany w latach 90. za brutalne napady na kobiety - został zatrzymany w środę, po tym jak po wyjściu na wolność znów zaatakował. 15-02-2007 06:51Domowy bokser rzucił się na policjantówPolicjanci z komisariatu w Podgórzu dwukrotnie cudem uniknęli śmierci z rąk furiata-recydywisty, 62-letniego krakowianina, który rzucił się z nożem i młotkiem na policjantów. Do zdarzenia doszło w jednym z mieszkań, kiedy policjanci z komisariatu VI zostali wezwani na interwencję domową.
Rozmowa z dr Renatą Szczepanik, pedagożką resocjalizacyjną, o tym, skąd się biorą recydywiści. Joanna Podgórska: – Jak wiele czasu spędziła pani w więzieniach?Renata Szczepanik: – Projekt związany z badaniem recydywistów rozpoczęłam w 2011 r. Szłam do więzienia z nastawieniem, że zobaczę zakapiorów z nienawistnym spojrzeniem, wytatuowanych od stóp do głów, których się będę bała. I od razu zobaczyłam, że to są normalni ludzie. To był największy szok. Badania trwały kilka lat. Godzinami wysłuchiwałam opowiadanych przez recydywistów historii. Potem odsłuchiwałam i spisywałam nagrania. Nie pytałam, jak zaczęli przestępczą karierę, za co siedzą, ale prosiłam, by po prostu opowiedzieli mi o swoim życiu. Te historie były drastyczne: ojciec nożem dźga matkę albo podrzyna gardło ukochanemu psu, albo trzeba nocą boso po śniegu biec po pomoc, bo ojczym molestuje siostrę. Potem opowiadali mi o brutalnych przestępstwach, które oni popełniali. Wysłuchiwałam tego i w pewnym momencie zaczęłam się budzić w nocy zlana potem. Miałam wrażenie, że jestem osaczona, że ktoś chce mi zrobić krzywdę. W tramwaju stałam się „elektryczna”, ktoś się gwałtowniej ruszył, a ja podskakiwałam z nerwów. Mój mąż, psycholog, stwierdził w końcu, że mam objawy stresu pourazowego. Musiałam to odstawić na jakiś czas. Robiłam przerwy i wracałam do moich recydywistów. Gdy zaczynałam badania, paliłam jednego, dwa papierosy dziennie, gdy kończyłam, doszłam do ponad paczki. Nie mogłam kupić im papierosów, ale mogłam częstować, więc kopciliśmy bez przerwy. Dla nich te nasze rozmowy też były zaskoczeniem. Mówiono im, że będą badania, spodziewali się jakichś ankiet. A tu normalna rozmowa, jakiej nie pamiętali od lat. Można odnieść wrażenie, że część pani rozmówców miała gwarantowany wyrok niemal zaraz po wywiad z 25-latkiem i on mi mówi: proszę pani, ja siedzę już od 15 lat. Pytam, jakim cudem. A on tłumaczy, że go zamknęli w domu dziecka, jak miał 9 lat. Oni często definiują odsiadkę jako każdy kontakt z instytucją, czy to jest dom dziecka czy zakład poprawczy. Przechodzą tam „trening dowięzienny”?Tak. Kolejna placówka to następny szczebel tego, co oni sami nazywają więzienną karierą. Mają za sobą także trening środowiskowy. Do więzienia dla pierwszy raz karanych nie trafiają naturszczyki, które nic nie wiedzą o odsiadce. Większość jest od dawna uwikłana w środowisko przestępcze, bo to jest ich otoczenie, źródło wartości i kultury. Znają więzienne reguły gry, bo wychowywali się wśród recydywistów. Siedział ojciec, wujek, brat, sąsiad, starsi kumple. Niektórzy mówią o pierwszej odsiadce jako o czymś, czego już się nie mogli z recydywistów opowiadał mi, że jako młody chłopak często przychodził pod więzienie i myślał, żeby już tam być. To buduje status i pozycję. Ale ważne jest, by zrozumieć emocje, które im towarzyszą, kiedy pierwszy raz idą do więzienia czy wcześniej do poprawczaka. Nie są chojrakami. Przerażenie, osamotnienie, niemoc, bezradność – te uczucia bardzo wyraźnie się pojawiały w ich retrospekcjach. Mam przed sobą 40-letniego recydywistę, który jest cały wytatuowany, napakowany, z bliznami po bójkach, dźgnięciach nożem i z bardzo nieciekawą przeszłością. Przez wiele lat odsiadki nauczył się maskować lęk i być twardym. Ale kiedy wraca do wspomnień sprzed 25 lat, to znowu staje się przerażonym dzieckiem. Mówił mi: „uświadomiłem sobie, że jestem tam sam, zupełnie sam, i że nie mogę na nikogo liczyć”. A jednocześnie tego lęku nie wolno okazać. Oni wiedzą, że wygrywa ten, kto umiejętnie maskuje lęk. Często powtarzali: „walcz albo giń! – jeśli pokażesz słabość, to po tobie”. Słabych nie lubią ani współosadzeni, ani nawet wychowawcy. To było tak naprawdę najbardziej beznadziejne w ich doświadczeniach placówkowych – socjalizacja do agresji, której motorem napędowym było przerażenie i brutalne wyrwanie z jedynego środowiska wsparcia, jakie posiadali – ulicy, podwórka. Pierwsze doświadczenie więzienia to tylko lęk?Nie. Oni często to traktują jako okazję do sprawdzenia się, a nawet swego rodzaju wakacje. Opowiadają, że buzowała w nich adrenalina. To intensywny czas, który biegnie bardzo szybko. Młodociany trafia do więzienia na relatywnie krótko i łatwo może dostać przedterminowe zwolnienie. Często dziwili się: „To już? Jeszcze się dobrze nie rozgrzałem, a już mnie puścili”. Młodzi debiutanci to dla opieki penitencjarnej najtrudniejszy typ więźnia, bo oni są niezwykle podminowani, podnieceni całą sytuacją. Muszą odgrywać chojraka, choćby trzeba było przywalić wychowawcy, bo publiczność patrzy, ocenia i szacuje pozycję. Więzienie oswaja się poprzez agresję?Są różne techniki. Można też poprzez dystrybucję dóbr, częstowanie towarami z paczki z wolności, przemyconą marihuaną, odwoływanie się do znajomości pewnych osób. To gra, w której wygrywają niekoniecznie ci silni, ale cwani i inteligentni. Trzeba umieć rozeznać się w sytuacji. Doświadczony recydywista wchodzi na oddział i obserwuje: ten trzyma z tym, ten z tamtym, temu można bezkarnie przywalić czy go okraść z butów, a od tego lepiej się trzymać z daleka. To jest obieranie określonej strategii, gra. Wymagająca sporych kompetencji Część z nich wyuczyła się ich w poprawczakach; tych recydywiści nazywają „łańcuchami” albo „kajdaniarzami”, bo to doświadczenie po nich widać. Inni nabywają go w trybie natychmiastowym, bo stawka jest wysoka. Pozycja, jaką się zdobędzie podczas pierwszej odsiadki, będzie się za człowiekiem wlokła. Ona jest później niemal nienegocjowalna. Po pierwszym wyroku prawdopodobieństwo drugiego rośnie?Oni na to mówią „dożywocie na wolności”. W kryminologii określa się to wysoką selektywnością, naznaczeniem społecznym. Jeżeli chłopak siedział za rozbój, a w jego okolicy dokonano rozboju, policja od razu wzywa go na przesłuchanie. Jeśli pracuje, musi się u pracodawcy zwolnić w związku z wizytą na komendzie. Szef niby rozumie, ale gdzieś tam pojawia się wątpliwość – nie dostaje się wezwania na policję ot tak sobie; może coś jest na rzeczy. Chłopak traci pracę, więc znów kradnie. To samonapędzający się mechanizm. Do więzienia trafia się coraz łatwiej, na coraz dłuższe kary, okresy wolności są coraz krótsze, a uzyskanie zwolnienia warunkowego coraz trudniejsze; w końcu to recydywista. A popełnianiu kolejnych przestępstw sprzyja coś, co nazwałam zachłyśnięciem się wolnością. Gdy wychodzą po kilku latach, czują fizyczne wręcz oszołomienie. Słońce silniej świeci, wszystko jest intensywniejsze, dźwięki, zapachy. Mają niby jakiś plan, co zrobić, żeby znów nie trafić do więzienia, ale na wolności czekają koledzy, którzy mówią: jeszcze zdążysz się naprostować, chodź się najpierw napijemy. Siedzą, piją, wpada policja, bo koledzy wcześniej obrobili sklep, i świeżo zwolniony trafia na komisariat razem z nimi. Niektórzy po wyjściu nie zdążą nawet dotrzeć do domu rodzinnego, bo wpadają w wir wydarzeń, które są emocjonalnym odreagowaniem wielu lat spędzonych w więzieniu. Gubi ich także to, że po przekroczeniu bramy więziennej mają wrażenie siły, mocy i potrzebę nadrobienia straconego czasu. Zachłyśnięcie się wolnością łączy się z adrenaliną i specyficznym rodzajem brawury. Czy w więzieniach wciąż funkcjonuje grypsera?Każde więzienie ma swój klimat, który zależy przede wszystkim od tego, kto w nim siedzi. To decyduje, czy podkultura jest silniejsza czy słabsza. Ale grypsowanie to zjawisko w zaniku. Jeden ze starych recydywistów, pytany o to, stwierdził: „Pani, a kto z nas ostatni raz widział cwela na żywe oczy?!”. Dziś funkcjonariusze bardzo dbają, by więźniów wysokiego ryzyka bycia ofiarą izolować od reszty. Starzy więźniowie mówią, że grypsowanie nie ma dziś sensu. W 1990 r. ze służby więziennej odeszło 40 proc. funkcjonariuszy; z dnia na dzień, choć wcale im się to nie opłacało. Nie byli w stanie sobie wyobrazić, żeby zwracać się do więźniów per pan. Nagle funkcjonariusz przestał być wrogiem. Recydywista może pisać skargi, ma swoje prawa, ma telewizor w celi, PlayStation. Za złe zachowanie można to stracić. Złe relacje z personelem to mniejsze szanse na zdobycie pracy czy wcześniejsze zwolnienie. Podkultura w szczątkowej postaci funkcjonuje w oddziałach mocno zamkniętych, gdzie ludzie siedzą po wiele lat i koncentrują się na tym, co tu i teraz. Jak się ma kilkuletni wyrok, to jest się jedną nogą na wolności i myśli o tym, co później. Choć i w takich przypadkach może dojść do awantury o byle co. Jeden z więźniów pożyczył drugiemu czekoladę z orzechami. Ten miał oddać za tydzień, jak dziewczyna przyśle paczkę. Ale dziewczyna przysłała czekoladę bez orzechów. Kłótnia o to trwała rok; bójki, ustawki, pyskówki. Czy oni są głupi? Nie. Chwilowo to jest treść ich życia, bo nie mają innej. Z opowieści pani rozmówców może wynikać, że grypserę w pewnym stopniu zastąpił konflikt recydywiści, jeśli byli uzależnieni, to od alkoholu. W więzieniu alkoholu nie ma. Ale wiadomo, że zdarzają się narkotyki i dopalacze. Młodzi się „nafutrują” i są nieobliczalni, nieprzewidywalni. Często szokują starszych recydywistów, łamią podstawowe zasady. Starzy najczęściej chcą mieć święty spokój. Dla nich już tylko czas jest wrogiem, a młodzi dopiero się rozkręcają, chcą się pokazać. Były przypadki, że starzy pozbywali się małolata z celi, bo przeszkadzał siedzieć „normalnym” recydywistom. Narozrabia i całej celi zabiorą telewizor. W oczach starych więźniów małolaty to ludzie bez honoru. Tłumaczą, że jak kiedyś szło się na robotę i przechodził dzielnicowy, to się dawało chodu, bo honorem złodzieja było nie dać się złapać. A dzisiaj taki małolat zacznie się jeszcze z dzielnicowym szarpać. Według starych zanikła prawdziwa kultura złodziejstwa. Co poza dostępem do dóbr wpływa na pozycję więźnia w hierarchii?Tu zawsze obowiązywał kult siły. To dodaje punktów, ale nie wystarcza. Poznałam recydywistów o posturze chuchra, którzy przewodzili podkulturze. Najbardziej liczy się spryt, inteligencja i coś w rodzaju charyzmy. Pamiętam multirecydywistę, który był świadkiem Jehowy, za każdym razem, gdy wychodził, zostawiał za sobą cały oddział świadków Jehowy. Tatuaże, które kiedyś były świadectwem pozycji w podkulturze, już się nie liczą, bo dziś dowolny tatuaż może sobie zrobić każdy. Bardzo liczy się za to umocowanie w środowisku, przy czym zawsze są to układy coś za coś: ja cię nauczę otwierać sejfy, ale wisisz mi za to połowę z pierwszych skoków. Albo powiedzmy, że do więzienia trafia drobny diler, jego szef dzwoni do starego kumpla, który też tam siedzi, i prosi: zaopiekuj się, żeby mi chłopaka nie skrzywdzili. Dobra, ale jak wyjdę, to mnie poznasz z tym i tym. W środowisku przestępczym, jak w biznesie, nie ma sentymentów. W trakcie więziennych rozmów z nudów sprzedaje się tylko drobne patenty, np. jak wyłamać drzwi albo wybić szybę bez hałasu. Specjalistyczna wiedza jest zarezerwowana dla wybranych, trzeba na nią zasłużyć. Ważne, za co się siedzi? Kiedyś ci, którzy trafiali do więzienia „za głowę”, czyli zabójstwo, automatycznie byli w hierarchii liczy się to zdecydowanie mniej. Co ciekawe, znaczenie ma medialność. Jeśli o przestępstwie, które więzień popełnił, jest w prasie czy telewizji choćby wzmianka, chodzi w aureoli gwiazdy. Opisuje pani kolejne fazy emocjonalnego oswajania więzienia, czyli: lęk, złość, gniew, żal, nostalgia, smutek, niemoc, poczucie straty. Przypomina to fazy godzenia się z w tym jest. Starzy recydywiści, którzy już nie mają nadziei na przedterminowe zwolnienie, tracą wiarę, że mogą jeszcze zmienić swoje życie, popadają w coś, co można określić jako żałosną rezygnację czy może żałosną akceptację. Wiedzą, jakie mają karty i że wiele już nimi nie ugrają. Młodzi myślą, że mają jeszcze całe życie przed sobą. Starych, za trzecią, czwartą odsiadką, dopada refleksja, że większą część życia spędzili w więzieniu. Da się przerwać błędne koło recydywy?Tak. Podstawą jest umiejętność zerwania z dawnym środowiskiem. To bardzo trudne, bo dla więźnia często jest to jedyne środowisko, które zna i w którym jest akceptowany. To tak, jakby ktoś kazał nam z dnia na dzień zmienić całe życie: pracę, krąg znajomych, a najlepiej jeszcze miejsce zamieszkania. A oni muszą to zrobić. Słabsi, którzy nie czują się na siłach, planują wyjazd za granicę. Mekką polskich kryminalistów stała się Holandia. Inni głęboko wciągają kaptur na głowę, żeby ich koledzy nie poznali. Bo koledzy to z jednej strony pokusa, a z drugiej obawa przed drwiną, że „frajerowi w pierdlu kręgosłup złamali”. Paradoksalnie łatwiej zerwać z przestępczością silnym bandytom, którzy w więziennej hierarchii byli wysoko. Te same cechy, które sprzyjały budowaniu wysokiej pozycji za kratami, czyli siła, spryt, charyzma, strategiczne myślenie, pozwalają łatwiej zerwać ze środowiskiem na wolności. Taki nie boi się zarzutu o frajerstwo, bo nikt mu nie podskoczy. Punktem zwrotnym może też być poznanie kobiety, która działa jak życiowy stabilizator i daje silną motywację do normalnego życia. A terapie odwykowe?Bardzo często spotykam się z opiniami, że terapie odwykowe w więzieniu to pieniądze wyrzucone w błoto. Nieprawda. Na oddziałach odwykowych ludzie nie muszą walczyć o wpływy, o władzę. To jakby zawieszenie odsiadki. Pracują tam psychoterapeuci, funkcjonuje terapeutyczna społeczność. Psychoterapia, która jest częścią terapii odwykowej, bardzo często bywa punktem zwrotnym, bo to dla skazanego pierwsza tak poważna okazja, by pogrzebać we własnym wnętrzu, psychice. Buntują się, często towarzyszy im płacz, złość, ale budzi się w nich bardzo poważna refleksja; w pedagogice resocjalizacyjnej mówi się o tym „olśnienie dewiacyjne”. Mieli świetnie opanowane techniki wypierania winy i nagle dociera do nich, że coś z ich postępowaniem było nie tak. Słyszałam o przypadku zabójcy, który po odsiedzeniu 25 lat wyszedł na wolność i zabił przypadkową kobietę, żeby znów trafić do więzienia, bo inaczej już nie potrafił funkcjonować. Tak się zdarza w przypadku multirecydywistów?Raczej nie. To mit, że oni chcą wracać do więzienia. Jest tylko jeden taki typ, o którym recydywiści mówią „więzienni karierowicze” – bezdomni pijaczkowie, którzy w brudnych łachach wystają całymi dniami pod sklepem i żebrzą na bełta. Przychodzi zima, idą do więzienia, bo ciepło i dadzą jeść. Jeśli należał kiedyś do podkultury, młodzi z podziwem będą się koło niego kręcić, żeby ich wtajemniczył i rozsądzał spory. Częstują kawą, czekoladą. Na wolności człowiek z samego dna, a tu panisko i socjometryczna gwiazda, która rządzi małolatami. Co zmienić w systemie resocjalizacji, żeby nie produkował recydywistów?Zaprzepaszczamy często szansę na to, by więzienie spełniało funkcje „odstraszacza” przez to, że zbyt łatwo umieszczamy dziecko w instytucji wychowawczej czy resocjalizacyjnej, w której ono się oswaja z uwięzieniem. Recydywiści mówili mi: „ja przestałem się bać więzienia, kiedy pierwszy raz trafiłem do poprawczaka”. Nawet jeśli mamy pomysł na tzw. resocjalizację w środowisku otwartym, to w praktyce jest mało miejsc, które byłyby alternatywą wobec ośrodka zamkniętego. System zapobiegania demoralizacji nieletnich nie uczy odpowiedzialności. Nieletni zdewastuje przystanek i zamiast go uporządkować, trafia do ośrodka. Uczymy więc, że za złe zachowanie czeka go kara w postaci uwięzienia. Dzieciak, który trafia do ośrodka, jest zły, że się go tam wsadza, i nie kojarzy tego faktu ze zdemolowanym przystankiem. Z kolei w przypadku multirecydywistów więzieniem staje się ich przestępcza przeszłość. Mimo że mówimy o tzw. prognozie kryminologicznej, to efekty resocjalizacji szacuje się tylko w oparciu o przeszłość osadzonego. Liczą się kwity, czyli liczba wniosków o ukaranie i liczba nagród. Poza tym resocjalizacja obwarowana jest procedurami w takim stopniu, że bardzo trudno dać szansę komuś, za kim ciągnie się bagaż poważnych przestępstw. Nawet jeśli od ostatniego złamania prawa przez więźnia minęło kilkanaście lat, a dziś dokonała się w nim rzeczywista przemiana, personel po prostu boi się podjąć ryzyko i wystąpić z wnioskiem o przedterminowe warunkowe zwolnienie. To wina specyficznej presji, na jaką są narażeni funkcjonariusze. Media czekają jedynie na ich potknięcia, z których będzie można zrobić nagłówek: „Kolejny skandal w polskim więzieniu!”. To sprzyja zachowawczości i przedkładaniu porządku w papierach nad troskę o dobro człowieka. Rozmawiała Joanna Podgórska *** Dr Renata Szczepanik – pedagożka resocjalizacyjna, adiunkt w Pracowni Pedagogiki Specjalnej na Wydziale Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego. Autorka książki „Stawanie się recydywistą. Kariery instytucjonalne osób powracających do przestępczości”.
kto to jest recydywista