cjonowała szeroko rozumiana społeczna odpowiedzialność za los bezdomnych. Powstanie w ówczesnych realiach społeczno-politycznych instytucji pomagającej bezdomnym jest jednak znakomitym świadectwem, iż znaleźli się tacy, którzy problem dostrzegli, a zarazem poczuli się odpowiedzialni za jego rozwiązanie1.
Problem bezdomności w "Ludziach bezdomnych" ma dwa wymiary:dosłowny i przenośny. Bezdomnymi w znaczeniu dosłownym są napewno biedacy,których widzimy w Paryżu,śpiących pod mostami i zbierajacy niedopałki papierosów.Podobną sytuacje Judym zauważa w dzielnicy żydowskiej,jeszcze gorsze warunki życia panują na wsi,służba folwarczna śpi w starych oborach wsród bydła.Wszyscy
08.12.2021. Nowy rząd Niemiec obiecuje, że do 2030 roku położy kres bezdomności. Najpierw jednak musi się zorientować, jak duży jest to problem – o czym działacze organizacji wiedzą
Problematyka Problem bezdomności w powieści. Interpretacja tytułu. Bezdomni to ludzie, którzy nie mają własnego domu. W takim dosłownym sensie bezdomnymi w powieści są nędzarze z Paryża i Warszawy, robotnicy mieszkający w skrajnych warunkach życiowych.
dzenie z bezdomności. Problem bezdomności dotyka głównie duże miasta, gdyż do nich migrują osoby pozbawione dachu nad głową, zwłaszcza w najtrudniejszym okresie jesienno-zi-mowym. To powoduje, że gminy w naj-większych aglomeracjach mają trudności z oszacowaniem kwot, które powinny być przeznaczane na pomoc w tym zakresie.
Liczy się pieniądz, nie ludzie, czy dobro ojczyzny. W "Ludziach bezdomnych" wartość ustala społeczeństwo a nie jednostka, która pragnie pomóc. Brak wolności rodzi zło i zanik umiejętności rozróżniania dobra od niesprawiedliwości. Człowiek powinien sam umieć wybrać odpowiednie miejsce w społeczeństwie. Judym osiągnął awans
ggDr. Nowy rząd Niemiec obiecuje, że do 2030 roku położy kres bezdomności. Najpierw jednak musi się zorientować, jak duży jest to problem – o czym działacze organizacji wiedzą aż za dobrze. W schronisku Caritas w Gesundbrunnen, różnorodnej dzielnicy robotniczej w północnym Berlinie, w ciągu dnia jest cicho. Nie oznacza to jednak, że nie ma tu wiele do zrobienia. Martin Parlow, pracownik zatrudniony na pół etatu w katolickiej organizacji pomocy społecznej, zajmuje się organizacją w schronisku: musi kupić jedzenie, zapłacić rachunki i zaplanować pracę personelu. Każdej nocy, jak mówi, około 18 mężczyzn znajduje tu schronienie przed zimnem. Mogą tu wziąć prysznic, otrzymać ciepły posiłek i bezpieczne miejsce do spania. Niektórzy z nich są pijani, gdy przyjeżdżają. Inni uciekają przed prawem za drobne wykroczenia. Większość z nich jest w Niemczech poza systemem, bo przybyła z innych części Unii Europejskiej. Następnego ranka znów wychodzą na zewnątrz, by stawić czoła różnym trudnym okolicznościom: nisko płatnej pracy lub żebractwu, walce z uzależnieniami, nieleczonym dolegliwościom psychicznym i fizycznym. Żywioły są ich wrogiem. – Niektórzy ludzie przychodzą tu od lat, co jest dziwne i smutne, bo to naprawdę podstawowe zakwaterowanie – mówi DW Martin Parlow, który nadzoruje ośmioosobowy zespół pracowników. Skromne tymczasowe schronienie W schronisku jest ciepło, ale skromnie. Główna część sypialna ma wygląd taniego hostelu: metalowe łóżka piętrowe rozłożone na podłodze z linoleum, dla prywatności przedzielone prostymi parawanami. Wielu z gości, którzy tu śpią, wraca co noc i zostawia przy łóżkach podstawowe rzeczy – kapcie, czapki, napoje i kosmetyki do ciała. Martin Parlow pracuje w schronisku już trzeci rok, co oznacza, że większość jego doświadczeń dotyczy warunków pandemicznych. Pomimo powszechnego strachu na początku schronisko odmówiło zawieszenia pracy, gdy koronawirus pojawił się w Niemczech. Dostosowano za to jego prace do obowiązujących wymogów np. zgodnie z ograniczeniami dystansu społecznego zmniejszono liczbę zakwaterowanych. Zwykle było to 25 osób, a nawet więcej, jeśli wymagała tego rozpaczliwa sytuacja. Maski, testy i śledzenie kontaktów to luksusy. Personel jest teraz zaszczepiony, podobnie jak niektóre osoby bezdomne, które tu przychodzą, ale zaszczepieni kilka miesięcy temu szczepionką Johnson & Johnson mogą być teraz mniej chronieni. Martin Parlow i jego zespół zapewniają ciepły posiłek i ciepłe łóżko w berlińskim schronisku, ratując życie bezdomnym Długotrwały problem, rozwiązanie tylko zimą – Naszą misją jest ratowanie życia poprzez zapewnienie ciepłego schronienia – wyjaśnia Martin Parlow. – Gdy ten system został stworzony 30 lub 40 lat temu, ludzie umierali na ulicach – dodaje. Zaletą bycia otwartym tylko w nocy i w zimie, mówi, jest to, że ludzie mogą przychodzić bez formalności; bez pokazywania dokumentów, bez zadawania pytań. Ale jest też wiele minusów. Prowadzenie noclegowni jest drogie – około 45 euro za łóżko, za noc i to pomimo ograniczonych usług. Berlińska sieć dla bezdomnych zmierza w kierunku modelu 24/7, mówi Parlow, co pozwoliłoby zapewnić więcej usług w zakresie doradztwa, pomocy w znalezieniu pracy i długoterminowych perspektyw mieszkaniowych. Problem mieszkaniowy w Niemczech Jednak są to rozwiązania prowizoryczne. W Berlinie i w całych Niemczech niedobór mieszkań i gwałtownie rosnące czynsze utrudniają znalezienie i utrzymanie stabilnych warunków życia. W Niemczech istnieje znaczny sektor niskich płac, a badania wykazały, że nierówności w dochodach rosną i coraz większa część pensji musi być przeznaczana na czynsz, a presja ta wkrada się też do klasy średniej. – Jeśli nie masz poczucia bezpieczeństwa we własnych czterech ścianach, wszystko inne jest tak trudne – powiedział Parlow. – Jak wyleczyć się z alkoholizmu, jeśli dzielisz pokój z alkoholikiem? Nawet wielkie organizacje, takie jak Caritas, mają problemy z zabezpieczeniem niedrogich zasobów mieszkaniowych, aby przekazać je ludziom w potrzebie, dodał. Mieszanka firm for- i non-profit, współpracujących z miastem, oferuje krótkoterminowe miejsca dla dziesiątek tysięcy ludzi, w których zostają przez lata. Wzmożona migracja zaskoczyła decydentów na przestrzeni lat, podobnie jak pośpiech inwestorów na rynku nieruchomości. To, w połączeniu z niewystarczającymi przepisami mieszkaniowymi i brakiem ich egzekwowania, przyczyniło się do powstania problemu bezdomności. Cele, plany i mało szczegółów Kolejny rząd Niemiec, kierowany przez socjaldemokratów (SPD) chce radykalnie rozszerzyć budownictwo mieszkaniowe z naciskiem na przystępność cenową i położyć kres bezdomności do 2030 roku. Umowa koalicyjna wspomina o „przedstawieniu narodowego planu działania”, ale brak w niej konkretów, jak to zrobić. – Cel, jakim jest pokonanie bezdomności w tym dziesięcioleciu, może się udać tylko dzięki współpracy na wszystkich szczeblach – mówi Ingrid Herden, rzeczniczka SPD. – Dlatego też powstanie grupa robocza między rządem federalnym a krajami związkowymi, która podejmie się prac przygotowawczych związanych z przedstawieniem narodowego planu działania – dodaje. Niemcy mają czteroletnie okresy legislacyjne, co oznacza, że następny rząd może potrzebować do 2025 roku czasu na opracowanie takiego planu. To pozostawiłoby pięć lat na jego wdrożenie. – Prawdą jest, że nowy rząd musi jeszcze ustalić, co pociąga za sobą krajowy plan działania i jak cele umowy koalicyjnej zostaną urzeczywistnione – mówi Krister-Benjamin Schramm, rzecznik Partii Zielonych. Jak dodał, propozycja Zielonych z 2019 roku dotycząca walki z bezdomnością pozostaje brana pod uwagę. SPD i Zieloni są również w berlińskim rządzie lokalnym, który w swojej umowie koalicyjnej zaproponował nieco bardziej konkretne kroki na poziomie kraju związkowego. Należą do nich przeznaczenie większych środków własnych i unijnych na walkę z bezdomnością, ściślejsze prawne przyglądanie się eksmisjom i obniżenie wymogów do otrzymania mieszkania. Zarówno rząd Berlina jak i rząd federalny mówią o „housing first”, czyli koncepcji opracowanej w Stanach Zjednoczonych i wypróbowywanej w Niemczech, która ma na celu wprowadzenie ludzi do ich własnych domów bez żadnych zobowiązań. Odwraca to scenariusz innych programów, w których bezdomni muszą najpierw spełnić pewne wymagania, np. poradzić sobie z uzależnieniem, zanim otrzymają szansę na mieszkanie. Główna część sypialna jest skąpo umeblowana. Brak dokładnych danych Organizacje pomocy społecznej z zadowoleniem przyjęły nową wolę polityczną do walki z bezdomnością, ale czekają konkrety. Federalne Stowarzyszenie Pomocy Bezdomnym (BAG W) domaga się silniejszych konstytucyjnych gwarancji mieszkaniowych, większej ochrony przed eksmisją, lepszej kontroli czynszów i ułatwień dla osób nieposiadających stałego adresu zamieszkania, aby mogły otrzymać odpowiednią opiekę zdrowotną. Podejmowanie działań – i wiedza o tym, ile to może kosztować – nie może mieć miejsca bez solidniejszego wyczucia skali problemu. Ustawa nakazująca regularne i kompleksowe zbieranie danych na temat bezdomności weszła w życie dopiero w 2020 roku, a pierwsze statystyki mają pojawić się dopiero w przyszłym roku. Do tego czasu rzecznicy i decydenci mogą opierać się jedynie na najlepszych szacunkach. W całym kraju w 2018 roku było 678 000 osób bez domu, według BAG W. Obejmuje to 441 000 uchodźców i 19 000 dzieci. Prawie 12 proc. miało pracę, a prawie taki sam udział stanowili emeryci i renciści. Dług mieszkaniowy był główną przyczyną utraty domu. Szacuje się, że liczba ta wzrosła ponad trzykrotnie od 2008 roku, głównie za sprawą uchodźców, którzy, pomimo chronionego statusu społecznego i często umiejętności umożliwiających zatrudnienie, mogą łatwiej wypaść z systemu i mieć trudności ze znalezieniem solidnej pracy. Martin Parlow twierdzi, że prawdziwa liczba zagrożonych może być znacznie wyższa. Szacunki nie uwzględniają na przykład młodych ludzi, którzy nie mogą opuścić domów swoich rodziców, czy tych, którzy tkwią w krzywdzących związkach, bo nie mają, dokąd pójść. W samym Berlinie, zdaniem Parlowa, może być 200 000 osób w niepewnej sytuacji mieszkaniowej. Czekając na plany państwa, schroniska takie jak to, które Parlow nadzoruje w Berlinie, pozostaną na pierwszej linii frontu w walce z bezdomnością; w dużej mierze pokonane przez siły społeczne i ekonomiczne, którym muszą stawić czoła. – Ten problem da się rozwiązać, jeśli społeczeństwo i rząd naprawdę tego zechcą – podsumowuje działacz. Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>
Celem niniejszego tekstu, a także całej serii, którą ten tekst otwiera, jest przybliżenie naszym czytelnikom sytuacji naszych rodaków, którzy z różnych przyczyn znaleźli się poza nawiasem polskiego społeczeństwa. Wykluczenie społeczne ma charakter wielowymiarowy, wzajemnie na siebie oddziaływający lub z siebie wynikający – ludzie mówią, że "problemy chodzą parami" i w tym przypadku jest to stwierdzenie prawdziwe; bezdomność zazwyczaj idzie w parze z bezrobociem, a bezrobocie z ubóstwem. Wykluczenie społeczne ze względów ekonomicznych nierzadko ma charakter permanentny lub długotrwały, bywa też dziedziczne. Zjawisko to ma także tendencje do występowania na zwartych i pozbawionych perspektyw obszarach, gdzie nakłada się z innymi problemami społeczno-ekonomicznymi. Pierwszym przykładem wykluczenia społecznego, który zdecydowałem się omówić w tej serii jest bezdomność – przypadek najdotkliwszy i najbardziej beznadziejny. W 2017 roku Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zaprezentowało wyniki akcji liczenia osób bezdomnych, z których wynika, że w Polsce żyje ponad 33,4 tys. osób bezdomnych(1). Polacy stanowią także znaczny odsetek wśród bezdomnych innych państwach członkowskich Unii Europejskiej, w szczególności w miastach takich jak Berlin, Paryż, Londyn i Dublin. Problem bezdomności wciąż jest tematem tabu. W obiegowej opinii funkcjonuje przeświadczenie, jakoby większość bezdomnych doprowadziła się do tego stanu samoczynnie i w wyniku świadomie podejmowanych wyborów oraz przez uzależnienia, takie jak alkohol, hazard lub narkotyki. Rzeczywiście, alkohol i/lub narkotyki bardzo często towarzyszą bezdomności, jednakże nikt nie zwraca uwagi, że być może to właśnie bezdomność pchnęła część z tych ludzi w szpony nałogów. A stracić dom wcale nietrudno – zwłaszcza w systemie kapitalistycznym, w którym zakup mieszkania, w większości przypadków, wiąże się z zaciągnięciem kilkudziesięcioletniego kredytu. W tym systemie potrzeby mieszkaniowe Polaków są przez rządzących ignorowane i wydane na łaskę (a raczej niełaskę) banksterów, deweloperów i kamieniczników. W dzisiejszych czasach mało kto posiada jakiekolwiek oszczędności pozwalające na wygodny start w nowym miejscu, a w szczególności nie posiadają ich osoby mniej zaradne życiowo lub niewykształcone. Co mają zrobić takie osoby, w przypadku nagłej utraty dachu nad głową? Żyjemy w państwie, w którym wciąż funkcjonują eksmisje na bruk – bez wiedzy i bez pomocy sąsiadów bądź konkretnych organizacji zajmujących się ochroną praw lokatorów, pewnego smutnego każdy z nas może obudzić się na zimnej ulicy. W Polsce istnieje poważny deficyt mieszkań socjalnych. Eksperci HRE Think Thank wyliczają, że w Polsce brakuje co najmniej 150 – 200 tys. mieszkań w tym segmencie, przy ogólnym deficycie mieszkaniowym szacowanym na 2,1 mln(2). Brakuje także lokali komunalnych dla osób, których nie stać na zakup własnego mieszkania; nie brakuje za to pustostanów i budynków o nieuregulowanej własności, częstokroć grożących zawaleniem, które po uwłaszczeniu przez samorządy z powodzeniem mogłyby służyć za hotele dla osób bezdomnych. Hotele dla bezdomnych? Ostatnio na ten pomysł wpadły nawet władze Warszawy – niestety, nie chodzi o lokal przeznaczony dla osób bezdomnych, a dla "bezdomnych" osób z grona LGBT. Taka darmowa bzykalnia, co by rodzice nie widzieli (i nie słyszeli) tego, co z kolegą robi ich syn. W Polsce istnieje zapotrzebowanie zarówno na hostele i noclegownie dla ludzi bezdomnych, które pozwolą im "stanąć na nogi" oraz na mieszkania socjalne, w których osoby potrzebujące mieszkania znajdą swoje schronienie. Rolą nowoczesnego państwa jest wspieranie tych, którzy wymagają szczególnej opieki – przemawiają za tym zarówno bilans kosztów społecznych, jak i zwykła ludzka przyzwoitość. Michał Stefaniak, Praca Polska Lublin (1) (2)
„Ludzie bezdomni” Stefana Żeromskiego należą do najbardziej przejmujących powieści, opisujących bolączki polskiego społeczeństwa. Napisana przed ponad stu laty do dziś pozostaje obiektem rozważań nad dolą człowieka w ogóle i refleksji o problemach naszych przodków w szczególności. Podobnie, jak w przypadku innych książek Żeromskiego, tytuł dzieła jest niejednoznaczny. Autor ten ewidentnie rozmiłowany był w metaforach, co wychodzi jednak na dobre jego twórczości. Dzięki temu, że musimy zastanowić się nad sensem tytułu, możemy też zrozumieć lepiej sens całej powieści. Czymże jest bowiem owa bezdomność? Można ją rozumieć, jako wyobcowanie, odczuwane przez głównego bohatera, Tomasza Judyma. Pochodził on z biedoty, a mimo to udało mu się dostać do wyższej warstwy społecznej. Ciężką pracą zdobył edukację zagranicą i został lekarzem. Judym nie jest już częścią klasy, z której się wywodził – brat-robotnik to dla niego ktoś niemalże obcy. Jego fatalne warunki życia napawają Judyma współczuciem, ale i obrzydzeniem. Z drugiej strony nie nasz bohater nie zaaklimatyzował się całkowicie wśród bogatszej części społeczeństwa. Panny z wyższych sfer, do których Judym „smali cholewki”, nie zwracają na niego specjalnej uwagi – stanowi to dla niego powód frustracji. Również intelektualnie Judym jest „bezdomny”. Inni lekarze traktują z pobłażaniem, jeśli nie z wrogością, jego pozytywistyczne projekty szerzenia wśród nędzarzy wiedzy o zasadach higieny. Pośród cyników i konformistów, tworzących warszawskie towarzystwo medyków, idealista Judym wyróżnia się – ale to wyróżnianie skazuje go na samotność i brak bratniej duszy. Bezdomność, chociaż również nie dosłowna, staje się udziałem całych warstw niższych. Wprawdzie robotnicy i chłopi, opisywani przez Żeromskiego, mają swoje mieszkania, ale zazwyczaj są to niehigieniczne, brudne klitki. Trudno nazwać domem małe pokoiki, w których gnieżdżą się całe rodziny, trudzące się, by przetrwać. Widmo prawdziwej bezdomności cały czas unosi się nad nimi – w końcu strata pracy w fabryce może oznaczać wyrzucenie na bruk. Robotnicy mogą próbować polepszyć swój los, jak czynił to brat Judyma – jednak to wiążę się z rezygnacją nawet z tej namiastki domu, jaką udało im się stworzyć. By poprawić swoją sytuację materialną, muszą emigrować do bogatszych krajów, porzucić swoje mieszkanka i ruszyć w nieznane. Koszty biletów są tak wysokie, że muszą oni sprzedać praktycznie wszystko – w związku z tym nie będą mogli wrócić, gdy „podwinie” im się noga w Ameryce. Bezdomność w powieści Żeromskiego ma wiele znaczeń. Odnosi się do wyobcowanie głównego bohatera, ale również do losu warstw niższych, żyjących w nieustannym strachu przed nędzą. Dom kojarzy się ze spokojem, ładem i ukojeniem – a to nie stało się udziałem ani Judyma, ani warstwy społecznej, z której pochodził. Rozwiń więcej
Czy istnieje sposób na zmniejszenie liczby bezdomnych? Przykład Finlandii przekonuje, że tak. Program Housing first jest wdrażany w wielu państwach Europy. Niedługo wystartuje w Polsce. Tradycyjnie czas świąt Bożego Narodzenia jest związany z organizowaniem spotkań dla bezdomnych, potrzebujących czy ubogich. W Polsce ich sytuacją na co dzień zajmują się głównie organizacje pozarządowe. Jednak eksperci zachęcają, by pamiętać o wykluczonych nie tylko od święta. Każdy może wybrać jakąś formę pomocy, jak przekazanie potrzebującym żywności lub ubrań. Można tak jak artysta Banksy przed kilkunastoma dniami wykonać mural, który ma zwrócić uwagę świata na sytuację bezdomnych. Można także skorzystać z doświadczeń innych państw Europy i świata, które dzięki zmianie paradygmatycznego myślenia dotyczącego problemu bezdomności, osiągają rezultaty dające nadzieję na choćby częściowe rozwiązanie tej kwestii. Francuzi i Belgowie zaprotestowali przeciw przemocy wobec kobiet We Francji i w Belgii w weekend wyszły na ulice miast tysiące ludzi, aby zaprotestować przeciw domowej przemocy wobec kobiet. W obu krajach mocno wzrosła bowiem liczba przypadków śmiertelnych. A dziś (25 listopada) obchodzony jest Międzynarodowy Dzień przeciwko Przemocy wobec Kobiet. … Przykład z Północy W kontekście bezdomności światowe media jako modelowy przykład podają Finlandię, której w ostatnich latach udało się zmniejszyć tzw. chroniczną bezdomność o 35 proc. Projekt wystartował w 2007 r., a nad jego stworzeniem i wdrożeniem czuwał specjalnie powołany rządowy komitet, składający się z politologa, biskupa, lekarza i socjologa. Finowie zainspirowali się ruchem Pathways Housing First z USA, który wystartował trzy dekady temu. Tylko w latach 2008-2015 Finom udało się zmniejszyć liczbę bezdomnych o 35 proc. To 1345 osób mniej zasypiających każdej nocy bez dachu nad głową. Ale to nie koniec ambitnych planów kraju z Północy Europy. Celem długoterminowym jest wyeliminowanie problemu bezdomności do 2027 r. Holandia: Przegłosowano parytet w radach nadzorczych Holenderski parlament przyjął ustawę, która wprowadziła obowiązkowy parytet w radach nadzorczych spółek notowanych na giełdzie w Amsterdamie. 30 proc. miejsc musi być zarezerwowane dla kobiet. Przeciwna nowym przepisom była Partia Ludowa na rzecz Wolności i Demokracji (VVD) premiera Marka Rutte, ale … Najpierw mieszkanie Pomysłodawcą projektu Housing First jest Amerykanin greckiego pochodzenia dr Sam Tsemberis, który na początku lat 90-tych zaproponował zmianę paradygmatu pomocy dla osób bezdomnych i wykluczonych. Kluczem dla zrozumienia idei Tsemberisa była zmiana podejścia do pomocy dla tych, którzy znaleźli się na zakręcie życiowym. Grek, z zawodu psycholog kliniczny, uznał, że nakazy i zakazy dla znajdujących się w trudnej sytuacji nie są najlepszą drogą do rozwiązania problemów życiowych. Dlatego zaproponował innowacyjną metodę. Zakłada ona, że najlepsze wyniki w wyciąganiu bezdomnych z ulicy osiągnie się ofiarowując im mieszkanie. Wszystko w imię zasady, że stabilne, przewidywalne otoczenie społeczne lepiej przysłuży się osobom w potrzebie od życiowego ping-ponga między ławkami w parku, noclegowniami czy kontaktami z pracownikami organizacji pozarządowych lub stróżami prawa. TSUE: Airbnb nie jest pośrednikiem nieruchomości Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł, że Airbnb należy traktować jedynie jako neutralną platformę internetową. To oznacza, że nie musi ona podlegać takim wymogom jak firmy pośredniczące w wynajmie czy obrocie nieruchomościami. To wielkie sądowe zwycięstwo Airbnb. Sprawa rozpoczęła się we Francji. Tamtejsze … Fińskie ulepszenia Skandynawowie poszli o krok dalej niż amerykański pierwowzór i zobowiązali swoich bezdomnych do partycypacji w kosztach wynajmu. Beneficjenci programu – wyłonieni przez zespół specjalistów ( psychologa i pracownika społecznego) – mogą początkowo opłacać rachunki z otrzymywanej pomocy państwa, za status bezrobotnego czy niepełnosprawnego, zanim uda im się znaleźć jakiekolwiek zatrudnienie. Istotną innowacją Housing First jest odejście od systemu zakazów i nakazów warunkujących utrzymanie mieszkania, w tym brak zakazu spożywania alkoholu czy stosowania innych używek. Oznacza to, że powrót do nałogu czy brak postępów w unormowaniu sytuacji życiowej nie dają podstawy do odebrania mieszkania. Oczywiście może dojść do sytuacji wypowiedzenia umowy w ekstremalnych przypadkach, ale nawet wówczas bezdomny nie pozostaje sam sobie, lecz nadal jest wspierany pomocą ekspertów z programu. Finlandia: Sanna Marin będzie najmłodszą premier w historii kraju 34-letnia dotychczasowa minister transportu i komunikacji została wskazana na nową szefową rządu. Uzyskanie poparcia parlamentu to już tylko formalność. Sanna Marin, gdy zostanie już oficjalnie zaprzysiężona przez prezydenta Sauli Niinistö, będzie najmłodszą szefową rządu w historii Finlandii i dopiero trzecią kobietą … Przypadek Polski Sukces Finlandii powoduje, że program „Najpierw mieszkanie” trafił także do innych państw, jak Hiszpania czy Niemcy. „To świetny pomysł pomocy osobom bezdomnym i wykluczonym” – przekonuje Jakub Wilczek współzałożyciel i prezes Ogólnopolskiej Federacji na rzecz Rozwiązywania Problemu Bezdomności (OFRPB) w rozmowie z Także w Polsce trwają przygotowania do wdrożenia tego programu. „Na początku obejmie on Gdańsk, Wrocław i Warszawę, gdzie dzięki środkom z Europejskiego Funduszu Społecznego (EFS) bezdomni otrzymają klucze do kilkunastu mieszkań, by tam stopniowo wychodzić z problemu chronicznej bezdomności” – podkreśla ekspert. W Polsce jak dotąd próbowano realizować inny program, tzw. mieszkań przejściowych. Jednak Housing First jest zdecydowanie odważniejszy w założeniach i zakłada większe zaufanie wobec ludzi. „To kolosalna zmiana i koniec z myśleniem, że najpierw należy rozwiązać inne problemy, by w bliżej nieokreślonej przyszłości otrzymać nagrodę w postaci własnego kąta. Praktyka udowodniła, że to nieskuteczne działanie. Housing First zapewnia partnerskie traktowanie potrzebującym, którzy zyskują motywację do zmiany sytuacji życiowej” – dodaje Jakub Wilczek. Ranking postępu społecznego: Polska w trzeciej dziesiątce Niżej niż Słowenia, Czechy, Estonia i Litwa, a w wielu dziedzinach podobnie do Chile, gdzie do niedawna trwały masowe protesty społeczne – tak wypadła Polska w najnowszym rankingu Social Progress Index. W najnowszym rankingu postępu społecznego Social Progress Index przygotowanego przez … Problemy mieszkalnictwa Aktualny model radzenia sobie z bezdomnością w Polsce odziedziczono po latach 90-tych, gdy istniała potrzeba pomocy ludziom, którzy znaleźli się na ulicy w wyniku transformacji ustrojowej, jednak obecnie system nie funkcjonuje dobrze. Odpowiedzialność za bezdomnych przerzucono na organizacje pozarządowe, które pomagają jak potrafią, zapewniając potrzebującym dach nad głową i wyżywienie. „Przypomina to bardziej zarządzanie problemem, a nie rzeczywiste starania wyciągnięcia ludzi z bezdomności” – analizuje Jakub Wilczek. „Odpowiedzialność częściowo spoczywa na rządzie i samorządach, które chociaż w sferze deklaratywnej są za rozwiązaniem tego zjawiska, to jednak niewiele robią, wciąż obcinając fundusze dla organizacji pozarządowych na ten cel” – mówi prezes OFRPB. Sytuacji nie ułatwia ogólny stan mieszkalnictwa nad Wisłą. „W polskich realiach największym wyzwaniem jest stan mieszkalnictwa oraz brak zainteresowania budownictwem społecznym” – podkreśla ekspert. Mieszkanie nadal pozostaje dobrem rzadkim i luksusowym. Dla większości ludzi dostępnym dopiero po zaciągnięciu kredytu na całe życie. W takich okolicznościach trudno o zgodę społeczną na ofiarowanie bezdomnym mieszkań, jeżeli w kolejce od lat czekają inni obywatele. „Sukces Housing First w Polsce zależy więc od dwóch czynników: zmiany myślenia oraz realnego zaangażowania państwa w poprawę infrastruktury mieszkaniowej” – konkluduje ekspert. Francja strajkuje W czwartek (5 grudnia) od dawna zapowiadany strajk we Francji. Przyczyną protestów różnych grup zawodowych jest sprzeciw wobec reformy emerytalnej ekipy Emmanuela Macrona. Rok po wybuchu protestów „żółtych kamizelek” przeciwko zapowiedzi prezydenckiej administracji odnośnie podwyżki akcyzy na paliwa, w czwartek … Pieniądze to nie wszystko? Tymczasem w Finlandii planowana jest likwidacja miejsc w noclegowniach. W Helsinkach na 600 łóżek z 2008 r. istnieje nadal 50, wykorzystywanych w nagłych przypadkach i podczas zimy. Dziesięć lat trwania programu kosztowało około 300 mln euro. To duże pieniądze, których nie ma w Polsce. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej przeznaczyło w tym roku 6 mln zł dla organizacji pozarządowych zajmujących się bezdomnością obywateli. Dla uzupełnienia obrazu można dodać konkluzje opublikowanego przed kilkoma dniami raportu Najwyższej Izby Kontroli, który z powodu perypetii jej szefa przeszedł niezauważony w mediach. Biurokracja, niedobory kadrowe, niskie pensje pracowników socjalnych oraz przeciążenie pracą, to tylko niektóre z wniosków analizy NIK. Czy w takich warunkach można pomagać ludziom? „Pieniądze są ważne, ale one nie rozwiążą wszystkich problemów. Istotny jest sposób ich wydatkowania” – zauważa Jakub Wilczek, jednak bez nich trudno wyobrazić sobie realizację programu, choćby częściowo przypominającego ten z Finlandii. Polacy starzeją się najszybciej w UE Polskie społeczeństwo starzeje się najszybciej w Unii Europejskiej. Między 2001 a 2018 r. udział osób starszych w naszym kraju wzrósł powyżej średniej unijnej, a do 2050 r. liczba mieszkańców Polski ma zmniejszyć się o 3 mln. Polaków będzie ubywać, podczas gdy … Rosnące wydatki Szacuje się, że w Finlandii nadal jest ok. 6 tys. bezdomnych. W Polsce to ponad 30 330 osób. Takie dane podało w marcu MRPiPS. „To o ponad 3 tys, mniej niż jeszcze 2 lata temu” – można przeczytać na stronie ministerstwa. Najwięcej bezdomnych żyje na Mazowszu (4278 – dane MRPiPS), z czego 2,5 tys. w Warszawie. Pod tym względem miasto stołeczne nie odbiega od innych stolic w Europie. W ludniejszym Madrycie w grudniu 2018 r. naliczono 2772 bezdomnych, więcej o 713 niż w 2016 r. Każdy kraj zmaga się ze swoimi problemami, stąd nie ma co wyciągać zbyt pochopnych wniosków z porównywania liczb w poszczególnych krajach. Jednak z raportu Europejskiej Federacji Organizacji Pracujących na rzecz Ludzi Bezdomnych (FEANTSA) z 2018 r. wynika, że nierówności społeczne przyczyniają się do powiększenia skali zjawiska bezdomności, a w ostatnich latach praktycznie w każdym kraju UE wzrosła liczba osób bez dachu nad głową (najwięcej, w latach 2010-2016, w Wielkiej Brytanii – o 169 proc.). Berlin zamraża czynsze na pięć lat To już pewne: po Nowym Jorku teraz to Berlin zamraża czynsze. Przez pięć lat ceny najmu pozostaną na poziomie z czerwca br. Rosły, bo w modnym Berlinie na jedno mieszkanie przypada od 400 do 800 chętnych. A to jest okazją … Niemieckie rozwiązanie Statystyka ta jest według FEANTSA ściśle powiązana z rekordowymi cenami wynajmu mieszkań. Autorzy publikacji zwrócili uwagę, że coraz większą część domowego budżetu mieszkańców Europy pochłaniają wydatki na mieszkanie, co destabilizuje domowe budżety. Dobrym przykładem przywołanego zjawiska są Niemcy. Według różnych statystyk u naszych zachodnich sąsiadów bez dachu nad głową żyje od 600 do nawet 800 tys. obywateli. Ponadto mieszkańcy dużych miast, np. Berlina od lat protestują przeciwko wysokim czynszom. Od 2014 r. ceny mieszkań na wynajem w niemieckiej stolicy wzrosły średnio o 11,4 proc. Władze miasta po licznych protestach mieszkańców zdecydowały się na podjęcie działań, inicjując akcję rekomunalizacyjną. Jej koszty szacuje się na 1 mld euro, dzięki którym w najbliższych latach planowane jest wykupienie nawet 50 tys. mieszkań. Ponadto od 1 stycznia 2020 r. Berlin zamrozi czynsze (na poziomie z 18 czerwca br.) na najbliższe pięć lat. Akcja rekomunalizacja: Berlin walczy ze wzrostem cen czynszów Rosnące koszty życia w europejskich stolicach stają się coraz bardziej dojmującym problemem dla mieszkańców. Z wysokimi czynszami usiłują walczyć władze Berlina. Najnowszym pomysłem jest „rekomunalizacja”. Jej koszty sięgną 1 mld euro. To kolejna z inicjatyw władz Berlina, które próbują ograniczyć zjawisko … Posunięcie wynegocjowane w ramach lokalnej koalicji socjaldemokratów (SPD), lewicowej Die Linke i Zielonych ma na celu danie wytchnienia mieszkańcom, którzy przestali nadążać za podwyżkami wynikającymi z ogromnej popularności niemieckiej stolicy wśród Niemców z innych regionów oraz obcokrajowców. To powoduje, że na jedno mieszkanie przypada nawet kilkuset chętnych, a to z kolei prowadzi do nadużyć właścicieli oraz agencji, które windują ceny do niebotycznych rozmiarów. Mural Banksy’ego mógłby powstać w każdym europejskim mieście. Może najbardziej symboliczny byłby w tym kontekście Budapeszt, gdzie w październiku 2018 r. zaczął obowiązywać zakaz zamieszkiwania w przestrzeni publicznej. Bezdomnym, jeżeli nie zareagują na trzykrotne ostrzeżenia funkcjonariusza policji odnośnie opuszczenia miejsca publicznego, grożą prace społeczne a nawet areszt. Węgierskie organizacje pozarządowe przekonują, że penalizacja bezdomności nie rozwiąże tego zjawiska.
Okolice kładki na ulicy Wyszyńskiego w Szczecinie Andrzej SzkockiMieszkańcy Starego Miasta skarżą się na bezdomnych, którzy tworzą koczowiska pod kładką dla pieszych na ulicy Wyszyńskiego i zanieczyszczają najbliższą okolicę. Regularne sprzątanie nie przynosi efektu, więc miasto poszuka innych rozwiązań. Problem z osiedlaniem się bezdomnych w okolicach kładki dla pieszych trwa od wielu lat. Krótko po uprzątnięciu bezdomni powracają w to samo miejsce i ponownie doprowadzają do zanieczyszczenia okolicy. Mieszkanka Starego Miasta zwróciła się o pomoc do miejskich radnych. - Z informacji, które zostały przekazane przez mieszkankę wynika, że tuż po uprzątnięciu miejsca, w krótkim czasie ponownie teren zostaje zasiedlany przez bezdomnych i tworzy się nowe koczowisko: "bezdomni pod kładką robią sobie sypialnię, a od strony Katedry jest toaleta i z kładki widać i czuć ludzkie odchody" - cytuje mieszkankę radna Agnieszka Kurzawa i sama komentuje - Taka sytuacja w tak reprezentatywnym miejscu jest niedopuszczalna i jest to wstyd dla włodarzy Szczecina, że problem nie zostaje skutecznie rozwiązany np. poprzez zabezpieczenie terenu uniemożliwiając to jedno z bardziej reprezentatywnych miejsc naszego miasta, ponieważ znajduje się w bliskim sąsiedztwie Bazyliki Archikatedralnej pw. św. Jakuba Apostoła, a sama ulica prowadzi na bulwary czy do Starego Miasta. Codziennie przechodzą tamtędy mieszkańcy oraz turyści. Nieprzyjemny odór, pełno śmieci, a także sama obecność bezdomnych, nie zachęca jednak do chce wstawić kratyW celu wyeliminowania powracającego problemu, pojawił się pomysł zamknięcia dostępu pod kładkę, gdzie koczują bezdomni. Rozważane jest wstawienie w tym miejscu metalowych krat, lecz pomysł wymaga konsultacji. - Z uwagi na fakt powracania problemu podjęte zostaną rozmowy z wykonawcą bieżącego utrzymania obiektów inżynierskich odnośnie technicznej możliwości zainstalowania okratowania - informuje Anna Szotkowska, zastępca prezydenta Szczecina. Kraty miałyby zostać zainstalowane w ostatnim kwartale tego roku. To jednak tylko rozwiązanie miejscowe i nie rozwiąże ono powszechnego problemu bezdomności w Szczecinie. Osoby, które nie chcą przyjąć pomocy i zamieszkać w schroniskach lub noclegowniach znajdą sobie nowe miejsce do założenia koczowiska. Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
problem bezdomności w ludziach bezdomnych